fbpx

To szaleństwo tkwić w pracy, której się nie lubi

4 min czytania
udostępnij:
FacebookTwitterEmailPinterestShare

Podsumowanie:

Reading Time: 4 minutes
  • Byłaś fotoreporterem I rzuciłaś to, żeby zostać… kucharzem?

Nie chodzi o to, że coś jest nie tak z zawodem kucharza – bardzo szanuję ten zawód – bardzo ciężki i wymagający, ale żeby być fotoreporterem w czasach, kiedy każdy uważa, że potrafi robić zdjęcia – to naprawdę trzeba być świetnym, żeby się wybić.

  • Pewnie wykończyło Cię życie freelancera
  • Nie byłam freelancerem – pracowałam na stałe dla kilku gazet
  • Pewnie była za duża konkurencja?
  • Nie, miałam specjalizację sportowa fotografia i niewielu to robiło
  • Przestałaś lubić robić zdjęcia?
  • O nie! Kocham do te pory i często je robię
  • Więc CO SIĘ STAŁO?
  • Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie zrzucić odpowiedzialności, która wiąże się z tym zawodem. Wysłali mnie na olimpiadę paraolimpijską i po pierwszym dniu powiedzieli, że to nie są zdjęcia, których oczekują… Że jest za dużo ludzi szczęśliwych, a szczęście nie sprzedaje się (potwierdzam – najlepiej czytane teksty na moim blogu są o nieszczęściu) i muszę robić więcej zdjęć tym, którym się nie udało, płaczą, cierpią, bo to tworzy dobrą historię. Na olimpiadzie paraolimpijskiej panuje bardzo szczęśliwa atmosfera. Ludzie cieszą się z PROCESU, z samego faktu, że mogą uczestniczyć w zawodach. Dla nich uczestniczenie jest już wygraną. Mimo, że oczywiście każdy chce wygrać – to też każdy szczerze wspiera inną osobę. I to właśnie chciałam pokazać. Ale powiedzieli mi, że nie obchodzi ich, jaka jest atmosfera. Obchodzi ich sprzedaż. A sprzedaje się nieszczęście! Więc wróciłam.

„Zrobiłam reportaż na tyle nieszczęśliwy, że chciało mi się płakać. Głównie dlatego, że to wszystko było kłamstwem. Widzisz fotografia kłamie nawet bez Photoshop’a. Ludzie ufają fotografii bardziej niż słowu – bo przecież obiektywem pokazuję rzeczywistość. A to nieprawda – obiektyw pokazuje TAKĄ RZECZYWISTOŚĆ, JAKĄ MU KAŻĘ POKAZYWAĆ. Obiektyw pokazuje MOJĄ rzeczywistość. Nie ma większych manipulatorów rzeczywistości niż fotoreporterzy, bo oni chcą opowiedzieć SWOJĄ historię, która może nie mieć nic wspólnego z prawdą. Więc postanowiłam, że pójdę do szkoły kulinarnej. Pojechałam do Włoch, nie znając włoskiego, ale dałam radę. Miałam w głowie tylko jeden cel – chcę żyć w prawdzie. Jedzenia nie można oszukać. Albo jest dobre, albo nie. Albo świeże, albo nie. Albo smakuje, albo nie. Kiedy zaczęłam pracować w restauracji, okazało się jednak, że w jedzeniu te można oszukiwać. Więc rzuciłam to. Rodzice, kiedy to usłyszeli, niemal mnie nie porzucili jako swojej córki.

-36 lat?! Co Ty wyprawiasz? Zmieniasz prace jak rękawiczki. Żyjesz na granicy biedy (co w brazylijskich warunkach oznacza – tylko 80-metrowe mieszkanie I kucharka a nie sprzątaczka? tylko raz w tygodniu), nie masz oszczędności, ani przyszłości.

Ale miałam małe oszczędności, więc razem z moją koleżanką postanowiłyśmy założyć własną firmę cateringową. Już mamy ją dwa lata. Nadal nie zarabiamy tak, żebym mogła według moich rodziców “wyjść z biedy”, ale żyję w prawdzie. Nie wstydzę się tego, co robię. Robię to, w co wierzę. Spotykam ludzi, którzy jedzą moje jedzenie i mówią, że było to naprawdę smaczne. I ja czuje, że zrobiłam coś dobrego dla świata. Że nie oszukałam.

Tak, moi rodzice nadal uważają, że bzdury gadam, a praca jest od tego, żeby zarabiać, a nie filozofować. Ale dla mnie to jest ważne. Nie jestem wielkim człowiekiem, nie zmienię losów mojego kraju, ani nawet mojego miasta. Ale pracuję uczciwie, robię prawdziwe jedzenie i to jest mój wkład w zmianę tego świata na lepsze. A na olimpiadę olimpijską nadal jeżdżę i robię zdjęcie szczęśliwych ludzi”. 

  • Ale to jest też Twoja rzeczywistość
  • Tak to jest też tylko moja rzeczywistość. Dlatego robię to dla siebie. Może szczęścia nie sprzedaję – za to daję nadzieję, a myślę, że tego nam bardziej brakuje niż pieniędzy

Taką oto rozmowę miałam na pięknym brazylijskim ślubie Bea. Bardzo często ludzie pytają mnie o definicje love job i co trzeba zrobić, żeby ją znaleźć.

Niestety – nie ma innego sposobu. Jest tylko ten, który wszyscy znają i nie chcą robić. Bo kosztuje on wysiłek – zmiany. Ale nie ma drogi na skróty.

  1. Zastanowić się, co lubisz robić i czego nie lubisz robić
  2. Odrzucić to, czego nie lubisz
  3. Zacząć robić to, co lubisz i robić to tak dobrze, aż zaczniesz zarabiać na tym pieniądze

Niektórzy, kiedy mnie pytają, jak kochać poniedziałki, oczekują jakiejś magicznej recepty – tak, żeby nie trzeba było dokonywać zmian, wyborów. Tak, żeby żona nie denerwowała się, żeby kredyt nadal się spłacał, żeby nie było żadnego ryzyka . Ale tak się nie da. Jak powiedziałam na moim TEDzie – to love you have to be brave. Z pracą jest tak samo. Kiedy zdawałam na psychologię, też wszyscy mówili, że będę musiała w biedzie spędzić moje życie, bo przecież nie ma bogatych psychologów (nie znali jeszcze Zimbardo czy Eichenbelgera :)). Ale mój znajomy psycholog, który nakłonił mnie na zmianę kierunku z biologii (Boże, naprawdę to chciałam studiować?) na psychologię, powiedział:

Jeżeli jesteś w czymś bardzo dobra – to ZAWSZE będziesz zarabiała pieniądze

IMG_9010

Kocham,to że moja praca jest tak fascynująca, że ludzie chcą, żebym im o tym opowiadała nawet na przyjęciach. Kiedy masz wymarzoną pracę – to stajesz się dla innych pracoholikiem. Ale tylko ten, kto kocha to, co robi jak ja  – wie, że to wynika  z tego, że posiadasz  takie flow – że po prostu nie chcesz przestać. Dlatego warto walczyć o to, żeby praca była wymarzona  a nie po prost była. 

I zawsze się tej zasady trzymałam. Również wtedy, kiedy kariera w agencji reklamowej stała przede mną otwartymi drzwiami, którymi wyszłam, żeby założyć Izmałkowa. Nie byłam pewna, jak się wszystko ułoży i co dokładnie mam robić, ale wiedziałam jedno: Nie chcę pisać prezentacji Power Point, która nic nie znaczy. Chcę dostarczać wiedzę. Wielu mi wtedy mówiło, że ludzie nie chcą wiedzy, że przecież “wiesz jak pracują korporacje”. Po pierwsze, nie wierzę, że ja jestem aż tak unikalna – skoro ja potrzebuję to musi być jeszcze ktoś, kto potrzebuje. A na pytanie: Jak Ty będziesz zarabiała? Uczciwie odpowiadałam: Będę tak dobra, że w końcu zacznę zarabiać.

Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wolisz być w złotej klatce, czy wolisz być tam, gdzie chcesz. Nie ma magicznego sposobu w miłości. Nawet w przypadku pracy. Musisz kochać. Musisz zaryzykować. Musisz ciężko pracować. Musisz być najlepszym, na jakiego Cię stać. I musisz ufać, że w końcu zaczniesz zarabiać, bo zaczniesz!

FacebookTwitterEmailPinterestShare
Jeśli ten tekst był dla Ciebie wartościowy – podziel się nim – może akurat ktoś go potrzebuje. #onetribe

11 odpowiedzi

  1. Dziękuję za ten tekst, za tę historię. Jestem idealistką i marzycielką, zawsze byłam. Kochałam moje studia, po studiach postanowiłam zrobić doktorat, zostać naukowcem i ratować świat. Niestety, jak z tymi szczęśliwymi ludźmi na olimpiadzie, świat nauki jest parszywy i po czterech latach bycia kimś, kim bardzo nie chciałam być, depresji i zawaleniu się całego mojego światopoglądu, postanowiłam coś zmienić. Rodzina nie przyjęła tego dobrze 🙁 Od kilku lat staram się próbować nowych rzeczy, znaleźć coś, co będę kochała robić. Tak bardzo lubię Twoje teksty, bo dają mi nadzieję, że nie jestem sama w moich szalonych poglądach i potrzebach 🙂 I że idę dobrą drogą, nawet jeśli jest cholernie trudno. Zaczynam nowy rozdział, po wielu latach zniechęcenia, czuję, że może to będzie to 🙂 Motyle w brzuchu jak wtedy, kiedy studiowałam, a już zdążyłam zapomnieć jakie to uczucie. Wiem, że zanim zacznę na tym zarabiać może minąć kilka lat, ale myślę, że warto 🙂 Dziękuję za ten tekst, bardzo mi dziś pomógł 🙂

    1. Aniu – jaki wspaniały komentarz! dla takich odczuć, emocji, listów mam blog! dziękuję Ci bardzo
      My somici – mamy może czasem pod goreć – ale za to częściej jesteśmy wsoprd gwiazd i chmur. To zawsze jest lepiej niż być na kolanach lub patrzeć w ziemię. Człowiek jest urodzony po to, żeby być szczęśliwym i realizować sowie przeznaczenie – i uważam ze rodzina powinna dbać o szczęście każdego z członków a nie o to, na ile spełnia wymagania/oczekiwania/założenia. Uważam, że życie jest piękne tylko wtedy kiedy są motyle. Mam Izmałkowa Consulting od 11 lat i powiem Ci szczerze – kiedy zaczynam nowy ciekawy projekt – nadal mam motyle! przed każdym publicznym wystąpieniem mam motyle! nawet kiedy opowiadam czasem co robimy mam motyle. Życzę ci znalezienie takiej pracy i takiej drogi, na której będzie tyle motyli co u mnie.
      Przytulam!

  2. Stara banalna dewiza głosi: PRACA powinna być PASJĄ ŻYCIA .. :-))
    Ale dla pełnej harmonii należy nie zapominać o drugiej zasadzie: „Nie samą pracą człowiek żyje” ..:-)))
    Ty Julia, przy swym unikalnym ciut egotycznym charakterze,
    znalazłaś dla siebie ZŁOTY ŚRODEK formuly przeżywania Czasu..
    I tego należy Ci tej PASJI powinszować , szczerze i z uznaniem, bo nie każdy to potrafi…
    by być pracowitym z motywacją, być też wolnym i zarazem niezależnym :-))
    Pozdrawiam Twój SYDNEY… mam miłe wspomnienia z Australii i z NZ.
    Do zobaczenia Julia niebawem.
    I hope 🙂
    jacek
    ps. Jadę teraz w północne włoskie Alpy na narty, a potem cały Wielki Tydzień spędzę w Rzymie.
    pa.

    1. pozdrawiam Cię ciepło z przepięknego kraju kangurów:)
      gdzie pracuję i nie pracuję jednocześnie:)

  3. Uwielbiam ten tekst! I zgadzam się z Tobą, trzeba robić to, co się kocha i co się czuje całym sercem! Zawsze to było dla mnie najważniejsze, to nie jest łatwa droga, ale to droga prawdy. Przecież każdy przychodzi na ten świat po coś! Każde życie ma sens, czasem poszukiwanie tego sensu może zająć rok, czasem pięć lat, ale najważniejsze to szukać! Nie wyobrażam sobie robić czegoś, czego nie czuję i zawsze, gdy szłam na ustępstwa w tej kwestii miałam moralnego kaca. Obiecałam sobie w końcu, że będę szła swoją drogą, bo to jest ważniejsze niż cała reszta!
    Dzięki za ten tekst :). Pozdrawiam Cię i życzę dalszego spełniania marzeń ;).

    1. Bardzo Ci dziękuję za Twój komentarz. Myślę, że i tak nie mamy w życiu nic lepszego do roboty niż szukanie:) każdy chce być szczęśliwy, a żeby być szczęśliwym trzeba być w zgodzie ze sobą
      i trochę czasu nam zajmuje odnalezieni tego, kim jesteśmy i co kochamy. Wybór swojej drogi jest dobry i dla nas i dla naszego otoczenia.
      Wielka duma, że nie poddałaś się i zdecydowałaś się wybrać siebie a nie opinie innych!
      Dzięki za ten tekst :). Pozdrawiam Cię i życzę dalszego spełnienia! I brawo za odwagę bycie z zgodzie z marzeniami ;).

  4. Piękny tekst. Osoba mi dość bliska właśnie znalazła się na rozdrożu- ma szansę na robienie tego, co kocha, ale nie chce, bo boi się założyć własną firmę (przykre doświadczenia), a poza tym nie chce zarabiać na tym, co kocha, bo wtedy nie będzie miała pełnej swobody działania (klienci będą stawiać jakieś wymagania).
    Próbuję to zrozumieć, ale po prostu nie mogę. Ta osoba WIE, CO KOCHA i nie chce z tego skorzystać, a przecież wielu ludzi przez całe życie nie odnajduje swojego powołania. Ja jestem pewna, że osiągnie sukces, ale co z tego…
    Strach, to najgorszy wróg człowieka.

  5. Jaka Ty jesteś fajna dziewczyna! No robię coś co mnie średnio zajmuje, mam na boku hobby (foto, zresztą nie tylko to mnie interesuje)
    i nie odważyłbym się zerwać z dotychczasowym trybem. Mam 56 lat, może dlatego się boję, że już za późno na zmiany. A z czego będę żył? Myślę, że mnie w dzieciństwie mama zablokowała. Była nadmiernie kontrolująca. Stres (np. kiedy jestem sam na sam z modelką, nawet jak koledzy są obok, ale wtedy kiedy muszę na szybko coś jej zaproponować) tak mnie blokuje, że nic nie wychodzi.
    Świetne punkty:
    1.Zastanowić się, co lubisz robić i czego nie lubisz robić
    2.Odrzucić to, czego nie lubisz
    3.Zacząć robić to, co lubisz i robić to tak dobrze, aż zaczniesz zarabiać na tym pieniądze
    Pięknie powiedziane. Tylko …. No właśnie trzeba by to jakoś zacząć, choćby na boku próbować za darmo ślubne fotki robić.
    Pozdr. Darek

    1. Moja filozofia jest taka, że nawet w ostatni dzień przed śmiercią nie jest zbyt późno, żeby zacząć. Czytałeś Yaloma? On bardzo dużo o tym pisze. Nie musisz wszystkiego zmieniać radykalnie, jeżeli nie czujesz się na siłach, ale… zawsze można zacząć robić małe kroczki. Można robić fotki ślubne, można używać aktywnie Instagramu i promować swoją twórczość, można si zastanowić, jakiego typu fotografie kochasz robić i… robić to! Tak dużo, tak często, że stanie się to Twoim życiem!
      Stres może być naszym wrogiem, ale może być też jeżeli nie przyjacielem to znajomym. Co ten stres ci mówi? Co zasłania? Czego się boisz? Jak tylko zaczniesz powoli wychodzić ze skorupki, zacznie się wszystko bardziej układać. Niezmiennie wierzę w to, że jeżeli coś się kocha i jest się w tym dobrym, zawsze znajdą się z tego pieniądze.
      Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz Darku – dziękuję, że napisałeś!!!

  6. Julio, rewelacyjny tekst. Pozdrawiam Cię ciepło znad zimnego Bałtyku. Kiedyś się poznaliśmy – może pamiętasz – na seminarium Moniki w Warszawie. Dojeżdżałem wówczas z Poznania w nadziei na odnalezienie odpowiedzi na wiele bardzo podstawowych pytań. Udało się. Dziś jestem w przededniu wielkiej zmiany zawodowej, ale muszę jeszcze spędzić chwilę ze sobą, żeby się zdecydować i zrobić pierwszy krok w nieznane. Nie miałem pojęcia, że trafię na artykuł, który tak bardzo będzie korespondował z tym, co teraz czuję, myślę, gdzie jestem. Powiem tylko tyle, że to napięcie, które towarzyszy brakowi samorealizacji, jeśli zbyt długo nosić je w sobie, prowadzi do utraty nadziei i energii. Ja musiałem zachorować, zmierzyć się z depresją, napsuć wiele dookoła, podjąć terapię, zobaczyć przeszłość i przestać wciąż myśleć o przyszłości, by móc prawdziwie zrozumieć, że jestem tu i teraz. Dopiero zaczynam rozumieć. Walczę i raczej jestem na początku zmiany. Ale mam nadzieję i działam. Do wszystkich, którzy się wahacie, a którzy nosicie w sobie niepokój, że to co robicie ma sensu ani dla Was, ani dla innych, zatrzymajcie się na chwilę i zacznijcie coś robić, by nie umrzeć i nie stracić nadziei 🙂

    1. Bartku, lepiej bym tego nie powiedziała. Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz. Uważam, że kiedy schodzimy z naszej drogi przeznaczenia, to wtedy wszechświat bardzo ostro, wręcz okrutnie, przypomina nam o niej. Cieszę się, że się nie poddałeś. Że wybrałeś siebie, że wybrałeś życie, że wybrałeś jasną stronę mocy. Bo samoświadomość, szczęście i możliwość realizacji to jest zawsze nasze przeznaczenia. Lepiej przejść przez trudne początkowe zmiany, a nie tkwić w marazmie. Trzymam za Ciebie kciuki i na maxa się cieszę, że jesteś już w drodze. Że podjąłeś już decyzję. Myślami jestem z Tobą. Pozdrawiam czule!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER