fbpx

Warto ogłuchnąć na hejt, żeby mieć energię do pracy – Red Lipstick Monster kocha poniedziałki

2 min czytania
udostępnij:
FacebookTwitterEmailPinterestShare

Podsumowanie:

Reading Time: 2 minutes

Mam w życiu dwa niespełnione marzenia.

Nie zostałam baletnicą i nie urodziłam się Orianą Fallaci.

Pierwsze moje marzenie jest wyrazem tęsknoty za emocjonalną ekspresją, za tym, kim jestem i co czuję.

Jeżeli chodzi o drugie, to od zawsze zazdrościłam Orianie Fallaci, że będąc jedną z najmądrzejszych współczesnych kobiet, zawsze spotykała się z mocnymi osobowościami.

Już dawno postawiłam kreskę na tym, że kiedykolwiek jeszcze raz stanę na pointach – ale… Oriana mi się śniła po nocach.

Bardzo mi zależało, żeby w życiu podążać jej ścieżką – robić to, co się kocha – robić to odważnie i całą sobą.

Moją największą życiową miłością jest psychologia i im dłużej robię badania, tym bardziej jest dla mnie fascynujące, jak ludzie stawiają na sobie kreskę. Tkwią w życiu, którego nie lubią, bo uważają, że nie można inaczej. Przynajmniej nie w ich sytuacjach, bo mają dzieci, opłaty, kredyty, rodziców do opieki, leasing.

Ja jestem największa wojowniczką, jeżeli chodzi o poszukiwanie własnej prawdy i podążanie za nią. I nie ma większych wrogów własnej prawdy, niż takie słowa  jak „musisz” czy „powinieneś”.

Bardzo chciałam spotkać ludzi, którzy są takimi wojownikami – nie tylko po to, żeby poczuć, że nie jestem wariatką, ale żeby się od nich czegoś nauczyć. Dzięki Łukaszowi Grassowi – Redaktorowi Naczelnemu Business Insider – mogłam to marzenie zrealizować.

Pół roku temu rozpoczęłam cykl wywiadów z ludźmi, którzy mają kredyty, rodzinę, opłaty, leasing, ale mimo wszystko zbudowali swoje życie wokół swojej prawdy i swojej pasji. Wywiady z ludźmi dla których praca nie jest obowiązkiem, ale jest ich powietrzem. Jest ich prezentem , jest ich życiową trampoliną.

Cykl kocham poniedziałki jest cyklem wywiadów z ludźmi którzy osiągnęli sukces w swojej dziedzinie, a jednym z ważniejszych dla nich osiągnięć jest to, że kochają swoje życie, kochają swoją pracę.

Nie są hipisami, nie rzucili korporacji i nie uciekli w Bieszczady – po prostu nie postawili na sobie kreski i znaleźli sposoby, żeby praca była ich wielką fascynacją. Są to rozmowy o ich życiowych mantrach – o tym, jak radzą sobie z wątpliwościami, nudą, opiniami innych, porażkami.

Pierwsza osoba, która podzieliła się ze mną tym, jak robi to, że kocha poniedziałki – była Ewa Grzelakowska-Kostoglu, czyli Red Lipstick Monster.

Nie musicie lubić makijaży – nie musicie nawet znać Ewy, żeby skorzystać z jej insightów na temat pracy. Osoba, która zbudowała swoją własną kategorię i która jest najlepszym dowodem na to, że kiedy kochasz poniedziałki – to… nagle przestają się liczyć dni tygodnia.

Bardzo chciałam zrobić wywiad ze znanym blogerem, bo kiedy IZMAŁKOWA robi badanie z dziećmi – to jest zawód, który one teraz wymieniają jako szczyt swoich marzeń. Zależało mi więc, żeby zobaczyli, że jest to praca, a nie tylko fruwające jednorożce, brokat i prezenty od sponsorów.

Z ciekawostek powiem Wam tylko, że Ewa jest jedyną YouTuberką, która zgodziła się ze mną spotkać. Jedyną, która chciała rozmawiać o swojej filozofii pracy. Jedyną, która chciała się podzielić swoim doświadczeniem. Pomimo tego, że nic za to nie dostała i nie miała żadnych korzyści.

Mam nadzieję, że dla Was to będzie równie ciekawe, jak dla mnie!

Dla mnie ta rozmowa była niezwykle fascynująca, bo jesteśmy z tak różnych wszechświatów. Mimo wszystko okazało się, że wiele postaw i wartości łączy nas. Ciekawa jestem, czy wy też zobaczycie kawałek siebie w Ewie?

Lub może dzięki Ewie odkryjecie w sobie jakiś nowy kawałek?

Moją rozmowę z Ewą możecie obejrzeć na moim kanale YouTube:

A jeżeli wolicie posłuchać – zapraszam na mój podcast:

https://soundcloud.com/user-469476706/red-lipstick-monster

Similar Posts:

FacebookTwitterEmailPinterestShare
Jeśli ten tekst był dla Ciebie wartościowy – podziel się nim – może akurat ktoś go potrzebuje. #onetribe

2 odpowiedzi

  1. Bardzo dziękuję za ten tekst.
    Jedno pytanie dlaczego Adrianna? Przecież ona miala na imie Oriana…

    1. Małgosiu,
      Cieszę się, że przekaz Ci się podobał 🙂
      A imię – oczywiście poprawiliśmy! Dziękujemy, że to zauważyłaś!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER