fbpx

Czy wiek rodziców ma znaczenie?

2 min czytania
udostępnij:
FacebookTwitterEmailPinterestShare

Podsumowanie:

Niewiele jest rzeczy, które są bardziej niebezpieczne dla NIEDOJRZAŁEJ psychiki dziecka, niż niedojrzała psychika rodziców. I właśnie z tego powodu jest niewiele pytań i komentarzy irytujących mocniej niż te, o wiek biologiczny rodziców.
Reading Time: 2 minutes

Niewiele jest rzeczy, które są bardziej niebezpieczne dla NIEDOJRZAŁEJ psychiki dziecka, niż niedojrzała psychika rodziców.
I właśnie z tego powodu istnieje niewiele pytań i komentarzy irytujących mocniej niż te, o wiek biologiczny rodziców.


Mamy dostęp do wiedzy, możliwości oraz obserwacji innych i mimo wszystko nadal uważamy, że wiek biologiczny jest ważniejszy niż poziom dojrzałości – emocjonalnej, poznawczej, społecznej. 

Można być bardzo dojrzałym dorosłym, gotowym na dziecko w wieku 18 lat i można być kompletnie niedojrzałym dzieckiem w wieku 45 lat. 
To nie o wiek, ale o samoświadomość, rozwój, o gotowość do wzięcia odpowiedzialności powinniśmy pytać.

To nie zmarszczki rodziców powinniśmy oceniać, ale jak dobrze traktują siebie nawzajem i jak dużo mają w sobie miłości.


Zamiast wyliczać ile jeszcze jajeczek kobieta produkuje, powinniśmy pogratulować jej, że umie chodzić z podniesioną głową, kiedy wszechświat i „życzliwi” próbują ją rzucić na kolana.
Zamiast wytykać sprawność fizyczną ojca, powinniśmy podziwiać jego mocny kręgosłup, mądrą głowę i otwarte serce.

Przez wiele lat byłam traumatyzowana przez to, że nie mam JESZCZE dziecka.
Kiedy już byłam w ciąży, byłam terroryzowana przez „NIE ZA PÓŹNO JUŻ?” na ciążę.


Ani związek ani dziecko – to nie jest coś co kupujesz na allegro, kiedy masz ochotę na nowy model iPhone.

Kiedy poznaliśmy się z Fergusem, byliśmy już dojrzałymi ludźmi, ale nadal pracowaliśmy nad sobą (i nie mamy zamiaru przestać). Mimo wszystko, jako para, też chcieliśmy się przygotować na różne sytuacje w naszym życiu. Daliśmy sobie czas na to, żeby się przygotować na wspólne życie i na wspólne dziecko. Wiedzieliśmy że „happy after” to praca, a nie film Disneya.
Spędziliśmy dużo czasu zadając sobie pytania i omawiając wszystkie wątpliwości.

Wiadomo. Wszystkiego nie ogarnęliśmy, ale zbudowaliśmy naszą przystań. Żeby, w razie sztormu – zatrzymać się, poczekać, napić się matchy z gorzką czekoladą. W pięknym domu, pod kocem i ze świecami naokoło. A następnie popłynąć dalej kiedy będzie słońce.

Chciałam mocno zaapelować o niekomentowanie wieku biologicznego rodziców – ani młodego, ani starego. Chciałam również zaapelować, żebyście nie milczeli, jeżeli słyszycie takie komentarze.Bo milczenie jest zgodą.

Nie ma nic gorszego dla dziecka niż rodzic, który nie jest gotowy na jego posiadanie.
Jeżeli się już czymś mamy martwić to rzeczą, która naprawdę ma znaczenie.

To nie wiek biologiczny, a psychiczny powinien Was martwić. 

Zwracajmy uwagę na rzeczy ważne. Wtedy nie będziemy musieli martwić się tym, czy nauczymy nasze dzieci zwracać uwagę na rzeczy ważne i olewać rzeczy nieważne.
Bo wszystko zaczyna się od gotowego rodzica.

Czyli czy rodzic jest zakochany po uszy w swoim dziecku.
Czy ma ogarnięte własne blizny lub przynajmniej pracuje nad tym, żeby je ogarnąć.
Czy rodzic radzi sobie z duchami znad kołyski i otwartość na dziecko jest większe niż jego przywiązanie do przeszłości.
Czy rodzice się kochają i szanują.

FacebookTwitterEmailPinterestShare
Jeśli ten tekst był dla Ciebie wartościowy – podziel się nim – może akurat ktoś go potrzebuje. #onetribe

6 odpowiedzi

  1. Super ważny tekst. Ja zawsze miałam w głowie, że chce mieć dziecko przed 30.
    Wynikało to m.in z edukacji szkolnej – z biologii i lekcji WDŻ – Tam straszy się dzieci w wieku szkolnym, że jak kiedyś zajdą za późno w ciążę to urodzą chore dzieci…
    Mój partner nie był jeszcze super gotowy na dziecko, ale jak wrocilam od ginekolożki, w wieku 28lat zapłakana, bo ta okrzyczala mnie na co ja jeszcze czekam i że mam starą macicę bo szybko zaczęłam miesiączkować to przestraszył się, że może serio potem będzie za późno… Więc niestety żyjemy w kraju w którym edukacja na ten temat krzywdzi wielu ludzi w tym wiele poczętych dzieci…
    Super ważne jest to co piszesz i że ważna jest dojrzałość i poukładane własne problemy!

    1. To okropne…jak ginelokolożka może mówić takie rzeczy… dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoją historią!

  2. Super, pełna zgoda. Najgorsze, że lekarze, którzy badali żonę, mówili, kpiącym, powątpiewającym lub nawet pogardliwym głosem: czy to nie za późno 🤯🤬 My się cieszymy z cudu, z pierwszego i raczej ostatniego dziecka a oni takie teksty. Żona urodziła mając 42 lata, jest niewidoma i na wózku. To naprawdę cud a wieloletnia lekarka endokrynolog żony w stylu i tonie rozmowy subtelnie krytykowała żonę, jakby była nieodpowiedzialna. To było bardzo przykre a dodatkowo dawała takie leki, które utrudniały zajście w ciążę bo tak uważała. Ja kiedyś chciałem mieć dzieci od razu po szkole średniej, studiach. Z jednej strony myślę, że spoko dałbym radośnie radę a z drugiej teraz widzę, że przykrości życia i pozytywne doświadczenia ubogaciły mnie i mogę przekazywać to synkowi i to jest mega wartość. Parę razy zatrudnialiśmy opiekunki młodsze od nas i widać od razu, w sposobie opieki dużo lęku. Niektórzy lekarze ginekolodzy kobiety, nie mówiły tego wprost, tylko półsłówkami, że uważają tą ciążę za głupotę i wpadkę i nie chcieli prowadzić ciąży, tzn. nie chcieli pomóc, dać wskazówek i kierowali do innych lekarzy lub na patologię ciąży choć chociaż ciąża była super prawidłowa. Mamy pięknego, zdrowego 15 miesięcznego synka, który wyróżnia się pozytywnie relacyjnie, i zachwyca wiele osób a inne dzieci w piaskownicy nawet starsze od niego podążają za nim. Chwała Bogu za niego. Młodsze koleżanki żony osiągnęły taki pewnego rodzaju luz jak my przy wychowaniu dzieci po 3 dziecku. Parents first- tak, często późno wracaliśmy do domu 21.00-23.00. Sporo krytycznych uwag od rodziny, straszenie policją, że robimy krzywdę dziecku, nasze psycholożki też mówiły, że powinno chodzić spać wcześniej i o równych godzinach. My podróżowaliśmy, późno wracaliśmy od znajomych, czy innych wydarzeń ale Szymek spał często do 8.30-9.30 z karmieniem nad ranem o 4.00-6.00. My zadowoleni z odwiedzin i że dziecko przesypia 8 godzin a on też, że jest zawsze przy nas i lubi poznawać nowe miejsca i ludzi.
    Dziękuję, za twoją pracę przy Instagramie i twojego męża także.
    Trafiłem tu po poście z Instagrama gdzie było napisane:”link w bio”. Nie wiem, może jestem nie ogarnięty i nie potrafiłem znaleźć tego linku i wyszukałem po prostu w google wpisując: „psychomama Julia blog” dobrego dzionka. Macie super synka, te drzazgi w stopkach super (też tak staramy się nie chronić przed wszystkim) a obcinanie paznokci- ludzie są śmieszni, nie mają większych problemów w życiu niż wasze obcięte paznokcie 🤣

    1. Jesteś bardzo dzielnym rodzicem. Uściskaj ode mnie żonę i synka!
      Dziękuję Ci za Twoją historię

  3. Cały artykuł, przemyślenia, refleksje, wszystko jest pasjonujące. Uwielbiam zakończenie : „Czyli czy rodzic jest zakochany po uszy w swoim dziecku.
    Czy ma ogarnięte własne blizny lub przynajmniej pracuje nad tym, żeby je ogarnąć.
    Czy rodzic radzi sobie z duchami znad kołyski i otwartość na dziecko jest większe niż jego przywiązanie do przeszłości.
    Czy rodzice się kochają i szanują”
    Niemniej jednak muszę się podzielić szybką własną nieoceniającą innych refleksją. Byłam maltretowana, opuszczona, poniżana. Zdecydowałam się na dziecko w wieku 36 lat… i mimo wszystkich trudności wychowawczych, rodzicielskich, duchów znad kołyski… Otylia jest skarbem, prezentem od wszechświata. Ale, ale ( i tu dzisiejsza macha za myślenie i pisanie własnej gazety). Boję się. W styczniu będę miała 40lat, Otylia 4. I tak jak nigdy nie odczułam ani nie usłyszałam od kogoś ze jestem za stara na dziecko (prócz mojej siostry farmaceutki)…. Boje się. Boje się ze nasza idylla zostanie przerwana śmiercią… a ja tak chce być przy niej, patrzeć jak dorasta, pomagać jej w tym, pielęgnować, chronić, kochać. I choć nigdy nie lubiłam matematyki, kalkulacja jest prosta. 50/14, 60/24, 70/34, 80/44… to jest MOJA obawa co do tematu wieku biologicznego rodzica. Nie mamy (i mamy) wpływu na „niespodzianki” typu choroba lub śmierć ale jeśli życie potoczy się powiedzmy „naturalnym zegarem”, to im później mamy dzieci tym większe jest ryzyko że będzie ono osierocone. Do tego dokłada się właśnie ta „dojrzałość rodzica” która buduje „prawdziwą” konstruktywną relacje z dzieckiem, który dorzuca się do wszystkich paradoksów egzystencji….. ale może i niepotrzebnie dziele się swoim zdaniem. Bo tak naprawdę nie mam zdania a raczej wiele zdań na ten sam temat. Wszystko jest relatywne i myśl filozoficznie plasteliczna (to chyba nie istnieje po polsku / plasteliczna od plasteliny 🙂 No nic. Pozdrawiam serdecznie. Uwielbiam Panią czytać, słuchać i oglądać . Dziękuje . K

    1. Kochana Moja, jestem pewna, że Ciebie i Otylię czeka jeszcze wiele wspaniałych wspólnych chwil, nie myśl o przyszłości, będzi tu i teraz. Dla niej. Ściskam Cię mocno i dziękuję Ci, że podzieliłaś się swoją refleksją

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER