Julia Izmalkowa

Apple i apple – „prawie” robi różnicę, Kuala Lumpur, Malezja

Reading Time: < 1 minute

Byłam w Kuala Lumpur, kiedy dopiero weszły najnowsze iPhony Apple’a.
– Dzień dobry, poproszę iPhone.
– Applowski?
– Oczywiście?!?! A  jakie jeszcze mogą być?– Takie zwyczajne.
– To ja poproszę Apple’a.
– A szkoda… Te zwyczajne są trzy razy tańsze, a psują się tak samo…
I dalej część wstydliwa…
Sprzedawca daje mi dwa iPhony, a ja, największy MacFan… nie wiem, który jest który. Na co sprzedawca: „no pewnie, że pani nie wie, bo są z tej samej fabryki… Więc który dla Pani?”
Kto zgadnie czy kupiłam? I który?
No dobrze – każdy, kto mnie zna, wie, że nie kupiłam nieoryginalnego. Ale kilka rzeczy w Azji mnie zastanawia…
Podobno Chiny to jedyny kraj, w którym jest kampania namawiająca do kupowania oryginalnego iPhone’a. Skoro tam sprzedaż podróbek jest na taką skalę, to jak to się dzieje, że tego problemu nie ma w Europie?
Druga rzecz: czy taki telefon pracuje z urządzeniami Apple’a tak samo dobrze, jak oryginalny? Bo ładowarki tak często odmawiają posłuszeństwa (czy to tylko mój komputer jest jak taka księżniczka, że wyczuwa, że ładowarka jest nieoryginalna?).
No w każdym razie… biorąc pod uwagę, że miłość do iPhone’a jest naprawdę miłością (przerywa, traci zasięg, bateria rozładowuje się po kilku godzinach), to nawet by mi do głowy nie przyszło zamienić go na tańszy model. Jak mam już cierpieć, to przynajmniej z oryginalnym, na bogato 🙂

 
 

Similar Posts:

Exit mobile version