Julia Izmalkowa

3 proste zasady relacji z Twoimi klientami

Reading Time: 4 minutes

Dawno dawno temu, wystarczyło być ekspertem w swojej dziedzinie. Ale czasy dinozaurów i Shreka się skończyły. Jeżeli chcesz nadążyć musisz być kimś więcej niż ekspertem – musisz być odkrywcą.
Innowacyjność podchodzi z połączenia kropek najbardziej od siebie oddalonych. Im większa jest różnorodność Twojego życia, tym więcej się uczysz i tym więcej odkrywasz.
Niektórzy uważają, że wiedza i doświadczenie są najważniejsze. To prawda. Należy tylko dodać – „z jak największej liczby dziedzin.”
Niektóry wierzą, że uczymy się tylko od mądrych ludzi lub od coachów, na szczęście nie samymi Grzesiakami życie jest zabrukowane.
Nie musimy mieć psychologa, nauczyciela, guru – możemy zostać swoim własnym Bogiem i władcą.

Najważniejsze wnioski z psychologii uczenia się można podsumować jednym zdaniem mojego byłego szefa: „Strateg pracuje nawet, kiedy nie pracuje.”
Najważniejszym elementem nauki jest UMIEJĘTNOŚĆ ZADAWANIA PYTAŃ. Cokolwiek się dzieje – zawsze zadaję sobie pytania:

Jeżeli kochamy ludzi lub jeżeli nawet ich nie kochamy, ale chcemy być skuteczni – musimy pokochać wprowadzenie psychologicznych wzorów.
Ludzkie jest utrzymywanie złudzenia, że jesteśmy wyjątkowi, że nikt nie jest taki szczególny, jak my. Jeżeli ta iluzja nam dobrze robi, to jest to nasz prywatny problem, który jednak nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Na każde zachowanie, które reprezentujesz – jest co najmniej kilka tysięcy osób, które myślą, czują i robią dokładnie tak, jak Ty. Więc nasza unikalność wynika z MIKSU bardzo powszechnych WZORÓW emocjonalnych i behawioralnych.
I jeżeli znamy te wzory – możemy skuteczniej działać w określonych, konkretnych sytuacjach. Dlatego – jesteś tym lepszym psychologiem, im więcej wzorów znasz. Tak, jak w matematyce (tak przynajmniej sobie wyobrażam, że na tym polega matematyka :-)).
Nurkowanie jest moją podwodną psychologią. Przez wiele lat tak się go bałam, że odczułam większą przyjemność „po” niż w trakcie, ale… Teraz to jest źródło wielu wzorów, które stosuję, kiedy już nie jestem syrenką.

Nurkowanie jest także moją medytacją, chwilą ciszy, dzięki której lepiej słyszę moje myśli i bardziej czuję moje emocje. W momencie nie najlepszego okresu w moim życiu postanowiłam – jak większość ludzi – zwrócić się ku religii. Czyli w moim przypadku – ku naturze. I postanowiłam pojechać i zobaczyć manty, piękne “podwodne ptaki”.
Zanim zejdziemy jednak pod wodę – musimy wysłuchać instrukcji, jak należy się zachowywać:
– Manty są większe niż myślicie. My chcemy je zobaczyć, ale one nas niekoniecznie.My je kochamy, ale one nas nie.I żeby żyć z nimi w zgodzie, kilku zasad musimy przestrzegać:

  1. Schodzimy im z drogi

Jesteśmy na ich terenie, ale one nas nie chcą. Bąbelki je denerwują i straszą. Możecie mieć je z tyłu albo przed sobą, możecie wpływać pod nimi, a one mogą przepływać nad Wami. Jeżeli jesteście vis a vis nich – odbijcie w lewo lub prawo.

  1. Nie rzucamy się na nie

Nikt nie lubi miłości na siłę, więc bądźmy uprzejmi i nie rzucajmy się na nie. Nie wysyłamy buziaków, nie robimy selfie, nie macamy i nie próbujemy przykleić na nie naklejek Waszych firm (Boże, czy naprawdę ktoś kiedyś próbował tak zrobić!?).

  1. Nie naśladujcie ich stylu pływania

…bo stracicie równowagę.
Pomyślałam sobie, że to jest idiotyczna uwaga, ale rzeczywiście nie wiadomo z jakich powodów, może to kwestia neuronów lustrzanych, ale wiele osób miało odruch wymachiwania rękami, jakby chciało wzbić się w powietrze. Wychodzi im to z o wiele mniejszą gracją niż robią to manty pewnie by chciały. Wydawało mi się bardzo zabawne, że KTOŚ to robi dopóki nie zobaczyłam swoich nagrań – jestem tak samo karykaturalna, jak ludzie, na których patrzę.
Po co o tym piszę?
Bo to jest przykład, jak banalna instrukcja oderwana od świata marketingu i biznesu jest świetnym wzorem na to, jak należy postępować wobec konsumentów czy partnerów biznesowych:

  1. Schodzimy im z drogi po to, żeby mogli po niej iść bez zakłóceń, a my obok nich. Nie wsadzamy ich do klatki własnych oczekiwań i potrzeb. Ludzie czują się osaczeni reklamą, promocjami, informacjami. Gdzie nie pójdą, na jaką stronę www nie wejdą – każdy coś od nich chce. Warto zadawać pytania. A potem – być cicho i słuchać. Powinniśmy dążyć do tego, żeby być ekspertami w słuchaniu zamiast tego, żeby być ekspertami w biznesie.
  2. Nie rzucamy się na nich ze swoimi żądaniami, pytaniami. Musimy pozwolić, żeby rzeczy się działy. 2 godziny na badanie fokusowe nie daje przestrzeni na refleksję, ani czasu na wolność wypowiedzi. Ważne, żebyśmy bardziej angażowali się w BYCIE, a nie organizowali przesłuchanie.
  3. Nie naśladujmy ich, tylko się nimi inspirujmy. Zgodnie z zasadą – skąpy płaci dwa razy – nie próbuj być taki, jak oni i pozwól ludziom (zwanym przez marketing: „konsumentom”) działać. Kiedy próbujemy naśladować konsumenta – kończy się to tak, jak Pepsi, której dział marketingu próbował naśladować agencję reklamową i skończyło się to udawaną reklamą (nie było wiele prezentacji na Cannes Lions 2017, które by nie wspomniały w tym czasie o Pepsi). Ludzie nie lubią kiedy ich naśladują – oni już mają swoje życie – po co im copy paste? Wyniki badań są tylko i wyłącznie trampoliną dla strategów i kreacji, a nie wytycznymi czy biblią. Robimy badania nie po to, żeby potem pokazać ludziom, JAK ONI ŻYJĄ, ale po to, żeby pomóc im ZROZUMIEĆ, jak żyją, czują, marzą i… żebyśmy MY, jako brand, mogli się w ich świecie odnaleźć.


Marki natomiast ciągle biegną. Ciągle ścigają konsumentów, żeby być tam, gdzie oni, krok za nimi, przed nimi, żeby być takimi, jacy oni chcą, zgodnie z tym, jak sobie oni nas wyobrażają. Ten konsumencki maraton często powoduje, że marki zapominają o swojej własnej tożsamości – kim i po co są. I dziwimy się, że “konsumenci są roszczeniowi” i nas wykorzystują, zamiast nas kochać.
Każda dobra relacja musi mieć przestrzeń. Nie możemy się ani narzcać z własnymi  potrzebami,  ani zajmować się kopiowaniem czy naśladowaniem.
PS. Kiedy spotkaliśmy mante giganta (lub gigantkę) – odpłynęliśmy na bok i uważnie patrzyliśmy, bez narzucania się. Z większą świadomością własnych ruchów – pełni podziwu i szacunku dla jej piękna – gapiliśmy się na nią przez 10 minut, bo tyle właśnie z nami była. I to nie ona odpłynęła – tylko powietrze nam się skończyło i łagodnie acz zdecydowanie musieliśmy płynąć dalej. Tak się właśnie dzieje kiedy przestrzegasz zasady savoir vivre.

Similar Posts:

Exit mobile version