Julia Izmalkowa

Czego nie jesteś w stanie ukryć podczas rozmowy, lekcja 2 Mr. F.

Reading Time: 4 minutes

Wszyscy kłamią. CV i zatrudnianie ludzi są dowodem na to, że hasło Izmałkowa Consulting jest jedyną prawdą wśród tego kłamstwa. Badania psychologiczne pokazują, że ludzie kłamią w swoim CV, bo są przekonani, że takie są oczekiwania wobec nich.

Wychodzą z założenia, że pracodawca uzna co najmniej 40% faktów za kłamstwa, więc robią prosty rachunek – mówiąc prawdę, wychodziliby na totalnych przygłupów. Wiem, że tak jest, bo wykrywanie kłamstwa to moja praca. Częścią tej samej pracy jest miłość lub przynajmniej sympatia do natury ludzkiej. W ramach chronienia swojej pasji do tego, co robię – zrezygnowałam z rekrutowania we własnej firmie. Nie mam cierpliwości i nie umiem przestać zadawać sobie pytania: jak tak można? Tak w żywe oczy…

– człowiek z ”doskonałym” angielskim nie był stanie zrozumieć reklamy DOVE

– kandydat na stanowisko social media w Izmałkowa Consulting – zakochany w tym, co robimy i jak piszemy – nigdy nie czytał firmowego bloga (Badania od kuchni), „akurat ostatnio byłem troszkę zajęty” – taka padła odpowiedź, kiedy było oczywiste, że nie ma już żadnej przestrzeni na kolejne kłamstwo

– doskonała znajomość rekrutacji polegała u jednej z kandydatek na tym, że miała zajęcia na studiach z badań jakościowych

– potencjalna asystentka z niezwykłymi zdolnościami organizacyjnymi i planowania – nie znała ani jednej strony do bukowania biletów lotniczych i była przekonana, że bilety PKP wciąż kupuje się na dworcu (“na pewno w internecie też można – ale nie wiem, czy to bezpieczne”)

Zgodnie z moją najważniejszą zasadą przekazaną mi przez nauczyciela: KIEDY NIE WIESZ, CO I JAK ROBIĆ – ZAPYTAJ KOGOŚ, KTO ROBI TO BARDZO DOBRZE. Nie wierzę w testy. Nie chciałam też pytać żadnego zawodowego HR-owca. Postanowiłam poszukać kogoś, kto jest w podobnej sytuacji: pokrewna branża z podobną ilością kłamstwa – czyli reklama. “When the student is ready the teacher will come”. Spotkałam – zapytałam – nauczyłam się.

Mr. F. przez ostatni rok był maszynką do zatrudniania. Podczas naszej rozmowy na każde pytanie dotyczącego tego, co dzisiaj robił, odpowiadał – „Miałem kilka rozmów rekrutacyjnych”. Zatrudnia najbardziej kreatywne osoby na całym świecie. Zapytałam go, czy często się myli. Odpowiedział, że prawie nigdy. Biorąc pod uwagę jego hitlerowskie wymagania wobec pracy  I ZDECYDOWANIE MAŁĄ CIERPLIWOŚĆ WOBEC WSZYSTKIEGO, CO NIE JEST DOSKONAŁE – te rozmowy musza być naprawdę bardzo dokładne.

– Mój sposób jest bardzo prosty – trochę czasochłonny, ale za to niezawodny. ZAWSZE mam dwie rozmowy:

  1. Podczas pierwszej – nie patrzę nawet w ich portfolio , nie czytam nawet ich CV. Ufam, że ten kto mi je dostarczył, upewnił się, że są to osoby, z którymi warto porozmawiać. Nie czytam, nie przeglądam, nie googluje, nie facebookuje ich, nie pytam o nich – bo NIE CHCĘ WIEDZIEĆ NIC O ICH PRZESZŁOŚCI. Nieważne, co robił wcześniej, ważne co teraz robi i co jest w stanie zrobić w przyszłości.

– Czyli jaki cel takiej rozmowy?

Chcę ich poznać, wyczuć. Pierwsza rozmowa to rozmowa dwóch osób. Człowieka z człowiekiem. Zagaduje ich, rozmawiamy. Więcej się dowiaduję po tym, jak mi po prostu o sobie opowiadają. Zadaje im takie pytania, żeby wyczuć, o czym lubią rozmawiać, a co ich męczy, przy czym się denerwują i stresują, a, w których momentach się unoszą lub dają się porwać emocjom. Co sprawia, że są podekscytowani, a co wywołuje w nich niechęć. Słucham, jakich używają słów, jak opisują rzeczywistość. I wtedy wyczuwam, czy w ogóle dogadam się z nim/nią. Czy mamy energię, która pozwoli nam razem pracować.

– A kiedy wiesz, że nie ma tej energii?

Najważniejsze dla mnie to zobaczyć ŻYCIE. Kiedy nie widzę życia w oczach, żadnej pasji i fascynacji, kiedy patrzy na mnie robot, a jedyne co ich obchodzi to pieniądze i prestiż, to wiem, że się nie dogadamy (nawet jeżeli jest najbardziej utalentowaną osobą na świecie, ma warsztat i 100 nagród w Cannes). Nie chcę robotów w moim zespole. Chcę kogoś, kto razem ze mną zmieni świat, do tego potrzebuje zobaczyć życie i pasje w oczach. I don’t see life behind the eyes. I just see robot. I want HUMAN not robot.

  1. Druga rozmowa – na nią właśnie się przygotowuję. Przeglądam ich portfolio i możemy porozmawiać konkretnie. Pytam: jak, po co, dlaczego, jaka kryje się za tym myśl, czy coś by zmienili, z czego są dumni, dlaczego wybrali akurat taką pracę.

– Czy masz jakieś pytania, które zawsze zadajesz i są dla Ciebie decydujące?

– Dlaczego uważasz, że powinieneś pracować w moim zespole. Ta odpowiedź jest decydująca. Musi być energia. Musi być talent. MUSI też być odpowiednia motywacja. Jeżeli będzie kłamał, odpowiadał formułkami – nie przekona mnie. Więc ma do wyboru – albo zaryzykować i powiedzieć prawdę, albo zagrać bezpiecznie i na pewno przegrać.

Mr. F. przypomniał mi coś, co studia tak bardzo próbowały ze mnie wyplenić, przekonując, że to nieprofesjonalne:

– Zaufanie emocjom i intuicji. Można skłamać w CV, przekonać, oczarować. Ale oczy robota nie oszukają kogoś, kto szuka życia. Wszystkiego można się nauczyć, ale nie postawy. Energia, osobowość, pasja – to podstawa, której się nie nauczysz i nie kupisz.

Dlatego, kiedy zatrudnialiśmy nową osobą do social mediów, łatwiej było mi podjąć decyzję. Dostałam dwa CV ( już po trzech spotkaniach moich dziewczyn z kandydatami) z takim nastawianiem:

– Jedna ma super wiedzę i mega doświadczenie – na pewno dużo zrobi i będzie skuteczna.

– Druga – dużo mniejsze doświadczenie, ale za to ogromną chęć pracować z nami i bardzo do nas pasuje.

Uważałam, że social media to nie żart. Ja się na tym nie znam, więc ktoś musi. Dlatego druga osoba była… tylko po to, żeby podziękować za proces rekrutacyjny. Ale dziewczyna nie dawała mi skończyć. Co 10 minut, kiedy tylko zaczynałam mówić: bardzo dziękuje, już…

– Ale ja jeszcze nie skończyłam. Mam jeszcze przygotowaną strategię rozwoju Twittera.

– Super, bardzo dziękuję. Mega fajny pomysły, ale…

– Jeszcze chcę powiedzieć, co uważam, że trzeba zmienić na stronie.

I tak zamiast 15 minut spotkanie trwało godzinę i 20 minut.

Jedna mnie przekonała, a druga zaczarowała. Kasia Młynarczyk mi kiedyś powiedziała:

Weź kogoś, kto doda skrzydeł firmie. Ja już ją wszystkiego nauczę. W końcu social media to tylko narzędzia. Obstawiałam, że będzie to osoba twarda i zdecydowana – bo social media to moje oczko w głowie. Podjęłam decyzję, że będzie to ktoś, kto ma w sobie tyle życia w oczach, że będzie w stanie nas wszystkich pobudzić do działania, kiedy nam pod wpływem stresu i ciśnienia terminowego będą opadać skrzydła.

I tak, dzięki lekcji Mr. F. i wsparcia Kasi M. do firmy trafiła Ania.

Można skłamać na temat doświadczenia, wiedzy, poziomu otwartości czy kreatywności. Równie łatwo można kupić te kłamstwa. Nie można jednak skłamać odnośnie własnej energii, pasji czy zaangażowania. To albo widzisz i czujesz od razu, albo wcale.

Dlatego jestem wdzięczna za lekcje Mr. F.:

  1. najpierw energia
  2. motywacja
  3. wiedza na końcu

Jest energia – jest moc.

Wszyscy, z którymi pracuję, dla których pracuję, których zatrudniam i którzy zatrudniają mnie – LUBIĘ. Całkiem możliwe, że są wśród nich osoby, które są lepsze merytorycznie, organizacyjnie czy kreatywnie. Ale to, że mam flow powoduje, że kocham poniedziałki, nie ubolewam, kiedy pracuję na plaży, a praca jest radością i mam energię nawet wtedy, kiedy już myślę, że zaraz padnę.



[wysija_form id=”2″]

Exit mobile version