Julia Izmalkowa

To szaleństwo tkwić w pracy, której się nie lubi

Reading Time: 4 minutes

Nie chodzi o to, że coś jest nie tak z zawodem kucharza – bardzo szanuję ten zawód – bardzo ciężki i wymagający, ale żeby być fotoreporterem w czasach, kiedy każdy uważa, że potrafi robić zdjęcia – to naprawdę trzeba być świetnym, żeby się wybić.

„Zrobiłam reportaż na tyle nieszczęśliwy, że chciało mi się płakać. Głównie dlatego, że to wszystko było kłamstwem. Widzisz fotografia kłamie nawet bez Photoshop’a. Ludzie ufają fotografii bardziej niż słowu – bo przecież obiektywem pokazuję rzeczywistość. A to nieprawda – obiektyw pokazuje TAKĄ RZECZYWISTOŚĆ, JAKĄ MU KAŻĘ POKAZYWAĆ. Obiektyw pokazuje MOJĄ rzeczywistość. Nie ma większych manipulatorów rzeczywistości niż fotoreporterzy, bo oni chcą opowiedzieć SWOJĄ historię, która może nie mieć nic wspólnego z prawdą. Więc postanowiłam, że pójdę do szkoły kulinarnej. Pojechałam do Włoch, nie znając włoskiego, ale dałam radę. Miałam w głowie tylko jeden cel – chcę żyć w prawdzie. Jedzenia nie można oszukać. Albo jest dobre, albo nie. Albo świeże, albo nie. Albo smakuje, albo nie. Kiedy zaczęłam pracować w restauracji, okazało się jednak, że w jedzeniu te można oszukiwać. Więc rzuciłam to. Rodzice, kiedy to usłyszeli, niemal mnie nie porzucili jako swojej córki.

-36 lat?! Co Ty wyprawiasz? Zmieniasz prace jak rękawiczki. Żyjesz na granicy biedy (co w brazylijskich warunkach oznacza – tylko 80-metrowe mieszkanie I kucharka a nie sprzątaczka? tylko raz w tygodniu), nie masz oszczędności, ani przyszłości.

Ale miałam małe oszczędności, więc razem z moją koleżanką postanowiłyśmy założyć własną firmę cateringową. Już mamy ją dwa lata. Nadal nie zarabiamy tak, żebym mogła według moich rodziców “wyjść z biedy”, ale żyję w prawdzie. Nie wstydzę się tego, co robię. Robię to, w co wierzę. Spotykam ludzi, którzy jedzą moje jedzenie i mówią, że było to naprawdę smaczne. I ja czuje, że zrobiłam coś dobrego dla świata. Że nie oszukałam.

Tak, moi rodzice nadal uważają, że bzdury gadam, a praca jest od tego, żeby zarabiać, a nie filozofować. Ale dla mnie to jest ważne. Nie jestem wielkim człowiekiem, nie zmienię losów mojego kraju, ani nawet mojego miasta. Ale pracuję uczciwie, robię prawdziwe jedzenie i to jest mój wkład w zmianę tego świata na lepsze. A na olimpiadę olimpijską nadal jeżdżę i robię zdjęcie szczęśliwych ludzi”. 

Taką oto rozmowę miałam na pięknym brazylijskim ślubie Bea. Bardzo często ludzie pytają mnie o definicje love job i co trzeba zrobić, żeby ją znaleźć.

Niestety – nie ma innego sposobu. Jest tylko ten, który wszyscy znają i nie chcą robić. Bo kosztuje on wysiłek – zmiany. Ale nie ma drogi na skróty.

  1. Zastanowić się, co lubisz robić i czego nie lubisz robić
  2. Odrzucić to, czego nie lubisz
  3. Zacząć robić to, co lubisz i robić to tak dobrze, aż zaczniesz zarabiać na tym pieniądze

Niektórzy, kiedy mnie pytają, jak kochać poniedziałki, oczekują jakiejś magicznej recepty – tak, żeby nie trzeba było dokonywać zmian, wyborów. Tak, żeby żona nie denerwowała się, żeby kredyt nadal się spłacał, żeby nie było żadnego ryzyka . Ale tak się nie da. Jak powiedziałam na moim TEDzie – to love you have to be brave. Z pracą jest tak samo. Kiedy zdawałam na psychologię, też wszyscy mówili, że będę musiała w biedzie spędzić moje życie, bo przecież nie ma bogatych psychologów (nie znali jeszcze Zimbardo czy Eichenbelgera :)). Ale mój znajomy psycholog, który nakłonił mnie na zmianę kierunku z biologii (Boże, naprawdę to chciałam studiować?) na psychologię, powiedział:

Jeżeli jesteś w czymś bardzo dobra – to ZAWSZE będziesz zarabiała pieniądze

Kocham,to że moja praca jest tak fascynująca, że ludzie chcą, żebym im o tym opowiadała nawet na przyjęciach. Kiedy masz wymarzoną pracę – to stajesz się dla innych pracoholikiem. Ale tylko ten, kto kocha to, co robi jak ja  – wie, że to wynika  z tego, że posiadasz  takie flow – że po prostu nie chcesz przestać. Dlatego warto walczyć o to, żeby praca była wymarzona  a nie po prost była. 

I zawsze się tej zasady trzymałam. Również wtedy, kiedy kariera w agencji reklamowej stała przede mną otwartymi drzwiami, którymi wyszłam, żeby założyć Izmałkowa. Nie byłam pewna, jak się wszystko ułoży i co dokładnie mam robić, ale wiedziałam jedno: Nie chcę pisać prezentacji Power Point, która nic nie znaczy. Chcę dostarczać wiedzę. Wielu mi wtedy mówiło, że ludzie nie chcą wiedzy, że przecież “wiesz jak pracują korporacje”. Po pierwsze, nie wierzę, że ja jestem aż tak unikalna – skoro ja potrzebuję to musi być jeszcze ktoś, kto potrzebuje. A na pytanie: Jak Ty będziesz zarabiała? Uczciwie odpowiadałam: Będę tak dobra, że w końcu zacznę zarabiać.

Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wolisz być w złotej klatce, czy wolisz być tam, gdzie chcesz. Nie ma magicznego sposobu w miłości. Nawet w przypadku pracy. Musisz kochać. Musisz zaryzykować. Musisz ciężko pracować. Musisz być najlepszym, na jakiego Cię stać. I musisz ufać, że w końcu zaczniesz zarabiać, bo zaczniesz!

Exit mobile version