Julia Izmalkowa

Kobiety mają prawo mieć kochanków

Reading Time: 2 minutes

Niektórzy mówią, że wszyscy mężczyźni są tacy sami. Ja tak nie uważam. Wychowanie i kultura czasem jednak wygrywają z DNA. Uwielbiam przysłuchiwać się temu, jak w różnych krajach opowiada się o sprawach genderowych. Semantyka wiele mówi na temat prawdziwego stosunku do osoby drugiej płci, np. wtedy, kiedy u nas słowa „konkubina” i „kochanka” są dosyć powszechne w użyciu, w słownictwie ludu Toraja w ogóle nie istnieją takie pojęcia.

Kiedy byłam na Sulawesi, chyba najtrudniej dostępnym miejscu jakie odwiedziłam w życiu, mój przewodnik o bardzo egzotycznym imieniu Josef tłumaczył mi zawiłości rodzinnych powiązań Toraja na przykładzie swojego dziadka.

– Mój dziadek miał 23 dzieci, bo miał aż 5 żon. 3 oficjalne i 2 nieoficjalne.

– Nieoficjalne czyli jakie?

– Czyli takie, co miały innych mężów.

– Czyli kochanki?

– To wy je tak nazywacie. Dla nas to są żony. Kocha ją, spędza z nią noce – więc żona.

– A co na to oficjalny mąż i oficjalna żona?

– Jak mąż ma inną żonę, to żona może mieć innego męża. Nikt nie ma do nikogo pretensji.

To się nazywa równouprawnienie! (Uznajemy prawo do równego głosowania, a prawo do… równie lubieżnego zachowania? 🙂 )

– A ile może mieć takich żon?

– Tyle ile da radę. Wiesz jak to się mówi? Jedna żona – jeden problem. Dwie żony – dwa problemy. Ale brak żony to tysiąc problemów.

Zastanawiam się, czy takie podejście jest tak samo prawdziwe we wszystkich kulturach, ale w innym stopniu uświadamiane… Tak – wszędzie są żarty związane z utratą wolności i końcem beztroskiego życia w chwili ślubu. Ale jednak w wielu kulturach azjatyckich bardzo mocne jest przekonanie, że te problemy to NIC w porównaniu do sytuacji, kiedy nie masz żony czy męża…

Toraja uznają, że brak żony jest tylko dla odważnych.

Ciekawe dla mnie jest to, że również na Rapa Nui, czyli w kulturze polinezyjskiej (mimo, że wyspa oficjalnie należy do Chile), brak męża uważa się za pecha, ale brak żony – za szaleństwo. Bo żona jest „spinaczem” i „stawiaczem do pionu”. Rapanujczycy uważają, że bez kobiety mężczyzna jest kompletnie zdezorganizowany – przepije to, co zarobi, a nie zarobi dużo, bo całymi dniami tylko dobrze się bawi.

A w Polsce? Jak jest postrzegana sytuacja mężczyzny, kiedy nie ma żony?

Nadal mam poczucie, że równość płciową w największym stopniu mamy w „Wysokich Obcasach”. Często kobieta bez męża w pewnym wieku (w zależności od środowiska ten pewien wiek jest różny) jest postrzegana jako trochę „uszkodzona”, coś z nią nie tak, nikt jej nie chce. A facet? On jest hero!

Nie wiem dlaczego rzadko przychodzi komuś do głowy, że kobieta tak ma z WYBORU, że to ona zdecydowała, że nikt jej nie pasuje. I że facet bez kobiety też może być z PRZYPADKU – bo nie miał szczęścia spotkać takiej, z którą chce zostać, a jego „bohaterstwo” jest trochę wymuszone okolicznościami.

Bardzo lubię obserwować poglądy na temat ról i charakterystyk płciowych, bo one pokazują mi, że nie ma jednego słusznego czy obowiązującego wszędzie. I że (teraz będzie banalnie) zarówno kobiety, jak i mężczyźni, mogą być niezadowoleni z powodu swojej obecnej sytuacji (bez względu na to czy są sami, czy z kimś). Ale najczęściej to kobieta jest dodatkowo obciążona społecznym niezadowoleniem lub krytyką. Bo inni wiedzą najlepiej, co jest dla niej dobre…

Miało być o Toraja, a znowu wyszło o kobietach…

Exit mobile version