„Niektóre osoby nie chodzą, bo nie chcą chodzić. Nic nie mogą z tym zrobić. Fizycznie – mogą. Ale mentalnie – nie mogą. Dlatego nie chodzą”.
Tak mówi mój rehabilitant.
„Niektóre osoby są urodzone, żeby być szczęśliwe. Inne są urodzone, żeby być nieszczęśliwe. Wszystko jest kwestią wiary”.
Tak mówi mój ulubiony pisarz – Dostojewski.
„Kiedy wierzysz w prawo karmy – w to, że wszystko ma konsekwencje, wszystko co zasiejesz w umyśle, wraca do Ciebie – wtedy też Twój świat układa się zupełnie inaczej. Przyciągasz innych ludzi i inne wydarzenia. To nie jest magia. To jest fizyka”.
Tak mówi mój nauczyciel buddyzmu.
Tego, że umysł wpływa na to, jak się czujemy nie trzeba nikomu udowadniać – jeżeli jesteś ambitny, wystarczy poczytać dowolną książkę z filozofii lub self-help typu „szczęśliwy w 5 minut”.
To, co natomiast fascynuje psychologów to to, jak to wpływa nasz umysł. Nie na to jak się czujemy, ale KIM SIĘ CZUJEMY I KIM SIĘ STAJEMY.
Jesteśmy osobami hormonalnymi niezależnie od tego, jak bardzo chcemy uważać się za niezależnych i samokontrolujących się… Wiem, że myśl, że jesteśmy marionetkami biologii i praw natury nie jest bardzo sexy i pokrzepiająca, ale takie są fakty.
Nasz umysł jest częścią nas i jest częścią naszego systemu biologicznego.
Nasze myśli, ich jakość, barwa, intensywność – wpływa na nasz mózg i system hormonalny.
Nie dziwi nas wyrzut adrenaliny, kiedy widzimy, jak nasze dziecko wspięło się na parapet i próbuje ratować swojego kotka, który zaraz może spaść z 8 piętra. Ale z jakichś powodów wydaje nam się dziwne, że takie same reakcje zachodzą, kiedy następuje atak na naszą osobę pod tytułem: jesteś beznadziejny, nie potrafisz, nie dasz rady, jesteś nieudacznikiem, nie masz szans. Wydaje nam się, że jest to nieprzyjemne, ale całkowicie bezkarne dla naszego ciała.
Ale nic bardziej mylnego.
A jeżeli nie jesteśmy jakoś dramatycznie zaburzeni lub nie tkwimy w toksycznej relacji – to zazwyczaj nie jesteśmy narażeni na permanentne ataki zewnętrzne. Ale nic nie szkodzi, tam gdzie zabraknie wroga, mamy tendencję do stworzenia go – czyli sami siebie zaatakujemy tak, jak nikt inny.
Non stop prowadzimy ze sobą dialog. Non stop mówimy sobie, co potrafimy, a czego nie. Do czego okropnego jesteśmy zdolni lub kiedy nam się na pewno nie uda. Sami określamy granice, kiedy należy już się poddać lub na co nas stać.
Non stop siebie katujemy i z jakichś absolutnie nieracjonalnych powodów wydaje nam się, że to nic takiego, bo przecież to jest fakt, prawda, tacy jesteśmy.
Ale to nie jest prawda – to jest nasza subiektywna rzeczywistość, która jest tworzona poprzez NASZE subiektywnie wybrane przekonania na nasz temat.
Jest znacząca różnica pomiędzy faktami, a subiektywną rzeczywistością.
Rzeczywistość, to fakt, że Nowy York jest duży, w Warszawie płynie Wisła, a grawitacja działa również w Australii.
Subiektywną rzeczywistością jest to, że polski chleb smakuje lepiej, zupa od mamy jest lepsza niż ta od teściowej i że koleżanka z pracy jest szczuplejsza, ładniejsza i wszystkim się podoba.
Zmiana przekonań – jest jednym z najważniejszych zadań dla psychologa.
Ale on tego nie zrobi. Może pomóc i pokazać JAK to zrobić, ale zrobić możesz tylko TY.
To TWOJA decyzja, jaką wybierasz rzeczywistość i w co uwierzysz.
Czasem trudno jest to zrobić samemu. Czasem potrzebujesz pomocy. Nie musi to być psycholog, jeżeli nie wierzysz.
Lub nie chcesz.
Lub nie masz już siły.
Może to być ktokolwiek, kto Ci wskaże inną rzeczywistość i pomoże ci w nią uwierzyć. Ta nowa wiara zmieni Twoją biologię, Twój stan hormonalny – a dzięki temu zauważysz zmiany.
Moim psychologiem jest każdy, kto pomoże mi spojrzeć na świat innymi oczami.
Który wskaże mi inną drogę.
Który zmusi mnie do przemyślenia moich przekonań.
Natasha jest wielokrotną mistrzynią Ukrainy i świata w boksie i boksie tajskim. Jest też moją drugą ukochaną trenerką.
Przygotowuje zawodników. Nie mowie tu o sobie – mnie po prostu przygotowuje.
Jest jedną z najbardziej zdrowych psychicznie osób, które poznałam.
Nie ucieka, nie zamyka oczu, kiedy jest smutna lub zła. Kiedy coś idzie nie po jej myśli – nie zaczyna samobiczowania się.
Generalnie ma niezwykle zdrowy stosunek do swoich emocji, więc zapytałam ją, jak pomaga innym kierować tymi emocjami, kiedy mają negatywne przekonania.
– „Co się dzieje, jeżeli widzisz, że Twój zawodnik przegrywa?
Nie dlatego, że ktoś jest silniejszy od niego, ale dlatego, że złapał wirusa przegranego. Dlatego, że ma już umysł przegranego.”
– „Na ringu nie ma czasu. Masz minutę. Nie mogę mu robić intensywnej terapii i programu motywacyjnego. Więc KRZYCZĘ NA NIEGO. ZŁOSZCZĘ SIĘ. WYZYWAM OD SŁABEUSZY, OD NAJGORSZYCH.
– Tylko tyle?! Na to Cię stać?! Poddajesz się, jak mały chłopiec?! Dziecko się przestraszyło i zacznie płakać?!”
Patrzę na małą Natashę – najłagodniejszą osobę na świecie i uszom nie wierzę.
– „Jak możesz tak do nich mówić?”
– „Julia, nie ma czasu. Muszę wykorzystać to, co jest najskuteczniejsze w takiej sytuacji. STRACH i ZŁOŚĆ. Kiedy nie ma czasu – muszę w nim wzbudzić bardzo silne emocje, które zmuszą go do zmiany swojego przekonania, że jednak potrafi. Że jednak może. Muszę wtedy zrobić z niego maszynę emocji, żeby działała, a nie myślała. Żeby się nie użalał nad sobą, przestał analizować. ON MUSI ZACZĄĆ DZIAŁAĆ. A kiedy zobaczy, że jest silniejszy – zaczyna go to napędzać”.
– „I to działa?”
– „Czasem działa. Czasem nie. Ale nie ma innego sposobu. Jeżeli to nie zadziała, to nic nie zadziała. Mam minutę i wkładam w nią najsilniejszą emocje. Jeżeli się uda – super. Jeżeli nie – znaczy, że zaniedbałam przygotowanie psychiczne mojego zawodnika przed BOJEM. Znaczy, że był za słaby, za mało w nim było wojownika. Za mało w nim było złości. Za mało w nim było motywacji do zwycięstwa.”
– „A jeżeli masz czas, to jak ich motywujesz, kiedy się poddają?
– „Czasami się przygotowujemy kilka miesięcy i przychodzi już zmęczenie. Nagle następuje pogorszenie. To normalne, że tak się zdarza. Ale dla zawodnika jest to porażka. Zaczyna się bać, że przegra, że nie da rady. Zaczyna wątpić. Im bardziej wątpi, tym mniej wierzy, tym gorzej ćwiczy.
Im mniej wierzy, tym jest słabszy, mniej celny i mniej skoncentrowany.
Wtedy przyjmuję postawę obserwatora i lupy.
Każde minimalne zwycięstwo, każdy dobry ruch, każde dobre uderzenie powiększam dziesięciokrotnie
WSPANIALE!
JESTEŚ MISTRZEM ŚWIATA.
WIESZ, ŻE DAJESZ RADĘ.
JESTEM BARDZO DUMNA.
– „Udajesz”?
– „Nie – naprawdę w to wierzę. Wiem, że jest mu ciężko, bo ma umysł skoncentrowany na „nie udało się”, „nie wyszło”.
Kasuje “NIE” – widzę tylko to, co się udało, to co wyszło, to co wyjątkowe.
Im bardziej ja kasuje „nie” – tym bardziej on kasuje „nie”.
I kiedy zaczyna brakować „nie”, to zaczyna się wiara, silna koncentracja.
Wierzę, że umysł jest nadrzędny w stosunku do biologii.
Praca nad przekonaniami jest pracą na całe życie.
Dlatego ważne jest, żeby pamiętać, jak działa nasz umysł i wykorzystywać wszystkie możliwe sposoby zarządzania nim.
Operowanie emocjami strachu lub wiary, to tylko dwa z wielu różnych sposobów.
Ale Natashy pomogły zostać mistrzynią świata. Dwa razy.
Życzę Ci, żeby Tobie też pozwoliły zostać mistrzem. W czymkolwiek byś chciał. Lub chciała.