„Tak przeglądam wyniki naszych badań i myślę sobie: jacy fajni są ci mężczyźni. No, naprawdę są bardzo w porządku”- myśl Marty, Dyrektor Działu Badań w IZMAŁKOWA, była równie złota, co szokująca.
– „Fajni? Ale Marta, gdzie są ci fajni mężczyźni?”
– „No, jak to gdzie, w naszych raportach!”
Przez wiele lat robiłam prezentacje na temat kobiet – zostałam oskarżona o szowinizm.
Od wielu lat robimy sporo badań na temat mężczyzn, które zmusiły mnie do przewartościowania moich poglądów i wartości. A teraz, kiedy robię prezentację na temat mężczyzn – jestem oskarżana o brak kobiecej solidarności.
Powód, dla którego jednak coraz częściej staję w obronie mężczyzn, wynika z obserwacji badawczych, z literatury naukowej i z dyskusji na Cannes Lions Festival – mężczyźni podlegają takiemu samemu uprzedmiotowieniu, jak kobiety. Tyle, że często się uważa, że lata przytłoczenia kobiet przez patriarchat (smutne jest to, że mogę użyć tu czasu przeszłego) powoduje, że krzywdy wyrządzane mężczyznom są tak jakby trochę mniejszymi krzywdami…
Krzywda to jednak krzywda. Nie możemy jej wielkości i skutków mierzyć tylko miarą przeszłości. Teraźniejszość i przyszłość też mają znaczenie.
Nic się jednak nie zmieni, jeżeli każdy będzie oponował przy swoim stanowisku. Musimy uznać racje drugiej strony i zrobić krok w kierunku ich naprawy. Niezależnie od tego, kto doznał więcej krzywd. Ważne jest jednak osiągnięcie długoterminowego celu, bo inaczej staniemy w martwym punkcie, jak konflikt izraelsko-palestyński.
Wzór męskości
Jestem kobietą i często zdarza mi się ponarzekać czy pogłaskać po głowie przyjaciółkę podczas rozmowy przy winie – w poczuciu solidarności z własną płcią. Często słyszę, że czasy się tak zmieniły… Co się stało z męskimi mężczyznami?! Dlaczego definicja męskości obowiązująca za czasów mojego dziadka jest tylko romantycznym wspomnieniem?
Kiedy wypowiadam się na temat seksizmu – jestem badaczem, nie kobietą! I jako badacz mogę powiedzieć, że nie ma rozbieżności pomiędzy tym, co kobiety i mężczyźni uznają za męskie. Istnieje rozbieżność pomiędzy tym, co kobiety mówią, a czego oczekują, co mężczyźni uważają, że powinni, a co naprawdę robią. Co więcej, nie bardzo jest rozbieżność pomiędzy tym, co mówi dziadek, prababcia i ich wnuczka (czy wnuczek) – na temat tego, co męskie.
I kobiety i mężczyźni, i młodzi i starzy, wypowiadając się na temat tego, co i kto jest męski mówią że:
męski facet, to facet duży, silny, zaradny, dbający, kontrolujący sytuację, potrafiący wszystko naprawić, podejmujący najważniejsze decyzje. Opiekuńczy, stanowczy i przejmujący na siebie trudy życia po to, żeby ulżyć słabszym fizycznie (kobietom i dzieciom) lub psychicznie (niemęskim ciamajdom). Męski facet wie, co należy robić – i to robi. Męski mężczyzna zawsze ma energię i chęć do tego, aby w pełni realizować swoje obowiązki – zarówno formalne (praca) jak i nieformalne (pomoc/opieka/wykonywanie ciężkich fizycznie czy psychicznie prac).
Wszyscy wiedzą, mówią i czują, a potem… rzeczywistość skrzeczy.
Spotkanie z silnymi kobietami, które nie narzekają na brak silnych mężczyzn.
Nie opłaca się
Bycie MĘSKIM mężczyzną kosztuje wiele wysiłku – nie jest to łatwa robota. (Zobaczcie zresztą definicję – czuję się zmęczona i zdecydowanie bardziej muskularna już od samego czytania.) Żeby ten wysiłek wykonać – musi być motywacja, a kiedy jej nie ma lub jest przyzwolenie na to, że OK jest nie wykonywać wysiłku – mężczyznom się „nie opłaca” być tak męskim, jak ich własne przekonania i fantazje kobiet. A nowoczesny i liberalny świat powoduje, że nie ma kary za brak wysiłku, bo wszystko można przykryć jedną łatką: jestem, jaki jestem! Mamy równouprawnienie.
To nie jest tak, że mężczyzna nie chce być męski i tak się czuć, ale jednocześnie chce, żeby było miło, wygodnie i przyjemnie. Kobiety też tego chcą, nie rozumiejąc niestety, że miło i przyjemnie to często gwóźdź do trumny „męskiego mężczyzny”. Zachowanie kobiet często nie motywuje do tego, by mężczyzna chciał podjąć wysiłek, bo tworzą aurę „miło i przyjemnie”. Chętnie go wyręczają z różnych zadań lub dają tak dużo przestrzeni na „jestem, jaki jestem”, że nie ma już żadnej przestrzeni na „jestem taki, jaki powinien być”.
Kryzys męskości nie polega na tym, że oni nie wiedzą, jaki jest prawdziwy mężczyzna, ale na tym, że nie bardzo mogą i co gorsza nie bardzo chcą wprowadzić to w życie.
Wonder Woman
Profesor Zimbardo wielokrotnie tłumaczył, że problem nie leży w tym, że mężczyzna stał się słaby, ale w tym, że kobieta jest za silna i za bardzo samowystarczalna. Nie jest to problem sam w sobie. Problem polega na tym, że kobiety zaczęły w wielu obszarach już nie tyle się realizować, co konkurować z mężczyznami – odbierając im pole, które było kiedyś ICH.
Trudno być bohaterem we własnym domu, gdy żona zarabia więcej.
Jeszcze trudniej, kiedy ona posługuje się wiertarką lepiej niż on.
Często ona ma lepsze wykształcenie, rozbudowane życie towarzyskie.
Jest pracującą mamą, żoną, przyjaciółką, córką, więc mężczyźni nie mogą już wszystkiego zrzucić na fakt „ja ciężko pracuje i zarabiam na rodzinę” – ona też zarabia + realizuje wiele innych ról.
Mężczyźni nie stali się mniej męscy – stali się bardziej wygodni. Podczas naszego badania kobiety określają mężczyzn jako wygodnickich, co jest zbyt kastrujące, by rozwiązać problem. Widzą problem w mężczyznach, ale… nie zauważają, że to kobiety często tworzą odpowiedni grunt, żeby taka cecha się rozwijała (nie mogę powiedzieć narodziła, bo obawiam się, że pierwszymi osobami, które „zapładniają tę cechę” są rodzice).
Zapytałam kiedyś profesora Zimbardo: no i co w takim razie maja zrobić kobiety? Udawać?
– Nie udawać – negocjować. I nie odpuszczać. To, że kobiety mogą wszystko – nie znaczy, że muszą wszystko. Muszą pozwolić się wykazać.
Jak kobieta chce znać się na wszystkim, wszystko robić sama, mężczyzna głupi nie jest i… pozwala jej. Baba z wozu, koniom lżej.
Uważasz, że lepiej wybierzesz bank – bardzo proszę.
Myślisz, że ogarniesz wybór szkoły – nie ma sprawy.
Uważasz, że ty lepiej wiesz, co potrzebujemy do domu? Jest cały twój.
Nic się nie rodzi w próżni. Nigdy wina nie jest tylko po jednej stronie. Jesteśmy nawzajem odpowiedzialni za zaistniałą sytuację.
Ewolucja
Rozwój oznacza zmianę. Trudno jest pożegnać się z typowym wzorcem męskości. Prawda jest jednak taka, że kobieta już dawno nie jest królewną z bajki, więc jej Disney’owskie wyobrażenie na temat męskości jest dość nieadekwatne do obecnej sytuacji.
Wyobrażenie rodzi żądania, a żądanie bez związku z rzeczywistością generuje konflikty.
Kobiety się zmieniły i żądają zmiany w wyobraźni na swój własny temat.
Oznacza to, że muszą dać przyzwolenie na zmianę wyobrażeń na temat męskości. Kobiece przedpotopowe oczekiwania są pętlą u szyi dobrej relacji z druga płcią.
Kiedyś facet uważał, że to obciach nie potrafić skręcić mebli z IKEA, a teraz coraz częściej w domach się słyszy: „po to zarabiam, żeby ktoś inny to zrobił”.
– Czemu nie możesz naprawić odkurzacza?
– Po co trzymać to dziadostwo, skoro nowy jest tani.
To, co kiedyś było obciachem, teraz jest praktycznym podejściem. Ale z punktu widzenia psychologii istoty ludzkiej nie wszystko, co jest praktyczne, jest dobre dla naszego samopoczucia czy wizerunku. Ciepłe kapcie są super dla naszych obolałych stawów, ale nie zrobimy w nich milionowego dealu. Szpilki może nie są praktyczne – ale z jakiś powodów kobiety je ubierają na ważne spotkania. Krawat – jest totalnie niepraktyczny – ale jeśli pracujesz w firmie consultingowej nie idziesz bez niego negocjować podwyżki.
Jakie z tego płyną wnioski? Zmiany są OK. Musimy się do nich dostosować i dać przyzwolenie innym, żeby oni też się zmieniali.
Cywilizacja zmienia się dużo szybciej niż nasza wyobraźnia na temat drugiej płci, która była kształtowana przez miliony lat.
Czy nam się to podoba czy nie, DNA kobiecości i męskości jest w nas zakorzenione od czasów dinozaurów. Ulega ono dużym modyfikacjom, ale pewna esencja jest niezmienna. Wspaniale, że kobieta jest samodzielna, ale… logo SuperWoman nie zblednie, jeżeli raz na jakiś czas pozwolisz sobie pomóc lub dasz mężczyznom okazję do wykazania się.
Oczywiście pod warunkiem, że mężczyzna zechce nie być wygodnym raz na jakiś czas. I tylko dlatego, że może zapłacić za skręcenie mebli z IKEA, raz na jakiś czas zrobi to sam. To nie jest to samo, co złapanie nosorożca i nakarmienie nim całego plemienia, ale jest to mały, współczesny substytut.
Ktoś musi przerwać to błędne koło: kobiety, które poproszą o skręcenie stołu lub mężczyzna, który to zaproponuje. Inaczej nadal pozostaniemy przy mało produktywnej dyskusji na temat tego, jak to współczesne kobiety są zbyt męskie, a współcześni mężczyźni zbyt kobiecy.
5 odpowiedzi
Dzień dobry,
ten blog to jeden z trzech (może czterech) blogów, które śledzę (każdy o innej tematyce), jestem dosyć wybredna 😉 Jednego wieczoru połknęłam chyba wszystkie zamieszczone tutaj wpisy. 200% zgadzam się z tym postem. Muszę się przyznać, że czasami celowo odpuszczam sobie zrobienie czegoś (co mogłabym zrobić, co może zrobiłabym od razu i nie musiała czekać, co byłoby zrobione przeze mnie być może szybciej i dokładniej…), aby mógł wykazać się mój mężczyzna i w 90% udaje mi się powstrzymać siebie przed wykonaniem zadania 🙂 Właśnie dlatego, by zostawić dla Niego przestrzeń, by mógł się wykazać, by czuł się potrzebny, by też czuł odpowiedzialność…i bym mogła go potem za wykonane zadanie pochwalić i docenić. Mimo, że to taka mała gierka, w konsekwencji sama zaczynam odczuwać, że on jest męski i zaradny 🙂 Lepiej chwalić i motywować, niż ganić, za to że coś nie zrobione (choć akurat to niestety też mi się zdarza).
Pozdrawiam serdecznie,
Anna Sa
Aniu – jestem bardzo wdzięczna, że do mnie napisałaś. Takie komentarze wiele dla mnie znaczą, czuje bardzo wyróżniona, że chcesz mnie czytasz i chcesz to robić regularnie – to tylko świadczy o tym, że jest nas więcej, ludzi myślących i wierzących w podobne wartości.
Ja nigdy nie traktuje tego jako manipulacje, bo równie dobrze że można nazwać manipulacje podlewaniem kwiatków, żeby nam zakwitły. Po prostu wiemy co kto potrzebuje i z radością mu to oferujemy.
Zawsze lepiej jest chwalić niż narzekać i tępić.
Zawsze lepiej kogoś zrozumieć, niż nagle żądać, żeby się zmienił.
Zawsze lepiej na kogoś spojrzeć zakochany oczami bo, masz w sobie to zakochanie, niż uwierzyć w to że miłość gaśnie po kilku latach.
Dobry związek jest zawsze relacją 2 osób, które ZDECYDOWAŁY, że druga osoba jest najważniejsza i jest priorytetem, dlatego uważam ze jest to decyzja a nie manipulacja.
pozdrawiam Cię super bardzo
Tak, to jest sama prawda. Jako młoda kobieta bardzo ubolewałam, że nie mogę trafić na odpowiedniego partnera. Byłam taka Zosia Samosia. Zmęczona krótkimi związkami, wyżaliłam się kiedyś jednemu znajomemu, że mam 30 lat i chyba już w życiu nikogo nie znajdę. A on powiedział, że nie muszę być twarda i niezależna, robić wszystko sama. „Pozwól się wykazać mężczyźnie, bądź taka mala 😊”- powiedział. Zaskoczyło mnie to, ale pomyślałam, że co mi szkodzi spróbować. Na początku nie było to łatwe, ale w końcu pozwoliłam się sobą zaopiekować 😄 Mój obecny mąż, gdy pozwoliłam się jemu zbliżyć do siebie – wcześniej był moim wrogiem z za szyby 😂 – po tym gdy zobaczył co mam w lodówce – lakiery do paznokci, rajstopy i jogurt – postanowił trafić do mojego serca, przez żołądek. I tak się mną opiekuje już prawie 15 lat. Daję jemu przestrzeń do wykazania się. Jest najbardziej męskim facetem jakiego znam, a ja pozwalam sobie czasami być „taka mala”.
Jestem silną kobietą. Jestem samodzielną silną kobietą. Dam sobie radę sama. Tak. Tylko po co? 🙂 Szkoda, że tak późno odkryłam taką prostą prawdę, że mogę sama, ale przecież nie muszę. Co więcej oddanie pewnych zadań w „cudze” ręce nie tylko pozwoli żyć wygodniej, ale jeszcze uczyni życie kogoś drugiego lepszym.
Podpis pod zdjęciem „Spotkanie z silnymi kobietami, które nie narzekają na brak silnych mężczyzn.” uzupełniłabym: „bo pozwalają mężczyzną wykazać się siłą” 😉
Po raz kolejny wpis w sedno. Julio będę wracać 🙂
A co jeśli za:
wybranie banku
szkoły
samodzielne urządzenie domu
Zostanę okrzyknięty przez moją kobietę satrapą, tyranem i nie uznającym kompromisów egocentrykiem?
Bo silny mężczyzna to mężczyzna który SAM (słowo klucz) podejmuje decyzje, nie słucha innych bo sam wie lepiej i – prosto ujmując- sam rządzi. Czyż nie?
No to gdzie w tym modelu prawdziwego mężczyzny partnerstwo, współpraca, dzielenie się odpowiedzialnością? Prawdziwy mężczyzna nie ma partnerów bo sam jest sobie sterem, żeglarzem, okrętem. I gdzie w tym miejsce na żonę?
Jeśli mam być duży, silny, mający na wszystko czas, siłę i chęci, mam się znać na wszystkim i dbać o swoją kobietę jak o słabego pisklaka… Naprawdę uważasz że taka relacja jest zdrowa i zaowocuje wzajemnym szacunkiem?
Jak mam szanować i traktować po partnersku kogoś, o kogo – jako prawdziwy samiec – muszę troszczyć się ze starannością kurki wysiadującej jaja?