Przez 2 lata studiowałam wszystko, żeby zostać najlepszym HR-owcem na świecie. I kiedy już zakończyłam specjalizację – wiedziałam, że nigdy w życiu nie będę pracowała w tym obszarze, bo nie wiem, czy jest jakakolwiek inna dziedzina psychologii obwarowana tylko zasadami, testami, teoriami w tak bardzo odhumanizowany sposób.
Są psychologie, którzy nadal wierzą w testy na inteligencję i testy osobowości. Są ludzie, którzy prowadząc rekrutację zadają jedno pytanie zaczerpnięte z osławionych procesów rekrutacji w Google, czy szukają informacji o procesie rekrutacyjnym Facebooka na Facebooku.
Są przedsiębiorstwa, które zatrudniają profesjonalne firmy HR przeprowadzające wieloetapowe testy.
Uważam, że to jest ważne i każda z tych dróg jest dobra, ale… istnieje jeden błąd, który niezależenie od tego JAK bardzo staramy się rekrutować dobrze – większość i tak go popełnia.
A więc najważniejszy błąd, który popełniają firmy podczas rekrutacji, to malowanie trawy na zielono. Obiecywanie gruszek na wierzbie w świetle reflektorów. Tę strategię można porównać do strategii hydraulika, który przyjaźni się z milionerem. Może pożyczyć Maserati na pierwszą randkę, ale… to też będzie ostatnia randka.
W celu wyeliminowania efektu jednej randki lub ryzyka wejścia w związek z „blacharą” – pomocna jest zasada Shackleton.
Shackleton – wielki odkrywca, podróżnik i koronny przykład przywództwa na wszystkich konferencjach dotyczących tego zagadnienia – przed swoją kolejną ekspedycją na Antarktydę w 1914 roku zamieścił ogłoszenie w Times Magazine:
„Szukam ludzi na niebezpieczną wyprawę. Niskie stawki, nieludzkie zimno, długie miesiące w całkowitej ciemności, nieustanne niebezpieczeństwo, bezpieczny powrót do domu wątpliwy. Honory i uznanie w przypadku powodzenia misji.”
Zgłosiła się GIGANTYCZNA liczba chętnych.
Wyprawa Shackletona nie osiągnęła swojego celu (bo na Antarktydzie nie postawiono nawet stopy), ale przeszedł on do historii najbardziej spektakularnych wypraw polarnych, która w jego przypadku określana jest historią „o wielkiej i wspaniałej porażce”. Statek został zgnieciony przez lodowiec, a załoga walczyła przez rok o życie. Położenie było bardziej niż dramatyczne, ale… nie było buntu, za to wręcz bardzo optymistyczne nastawienie załogi. Oczywiście w dużym stopniu dzięki genialnym zdolnościom przywódczym Shackletona, ale też dlatego, że wszyscy wiedzieli, co najgorszego może ich spotkać ZANIM wyruszyli w podróż.
Dlatego podczas rekrutacji musisz zadać sobie pytanie, jaki chcesz osiągnąć efekt.: Małżeństwo na dobre i na złe czy podryw na Maserati? No bo, jak długo możesz ukrywać, że tak naprawdę jesteś hydraulikiem i jeździsz Fiatem?
Lincoln powiedział: Można oszukiwać wszystkich (ludzi) przez pewien czas, a część ludzi przez cały czas, ale nie da się oszukiwać wszystkich przez cały czas.
No więc rekrutujesz osobę nie po to, żeby ona pracowała w zamkniętym pomieszczeniu, oderwana od świata, ale taką, która będzie pracowała z innymi ludźmi, będzie znała Twój stosunek do klientów, będzie z Tobą, kiedy przegrasz 3 przetargi dziennie i kiedy będzie kolejny fuck-up.
Nie możesz oszukiwać wszystkich. Nie możesz wszystkim wmówić, że jesteś taki, kiedy wcale taki nie jesteś.
Dobra wiadomość brzmi – wcale nie ma takiej potrzeby!
Jak mówiła Marilyn Monroe:
Jeżeli nie potrafisz znieść mnie wtedy, kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
Zatrudniasz pracownika. Czyli swojego ambasadora. Swojego partnera. Osobę, dzięki której Twoja firma ma rosnąć.
To jest taka sama transakcja, jak każda inna.
Najważniejsze w każdej super hiper udanej transakcji jest: WIN – WIN.
Więc – pracownik musi Tobie odpowiadać i Ty musisz odpowiadać pracownikowi.
Nawet jeżeli znalazłeś kogoś, kto uważasz, za chodzącą doskonałość, wierzysz że będzie to idealny pracownik dla twojej firmy – powiedz sobie STOP. Nie uciekaj w planowanie przyszłości od razu. Jeżeli nie chcesz, żeby to była tylko randka i przygoda – daj mu trochę czasu na przekonanie się, że TY też mu odpowiadasz. Doskonałości najlepiej sprawdzają się w parach.
Na pytanie, jakie mam wady nigdy nie mówię: Jestem za dobra dla ludzi albo jestem perfekcjonistką. Wyciągam notes i wyjaśniam, żeby niczego nie zapomnieć – mam listę swoich cech tak okropnych, że powinny wystraszyć nawet największych śmiałków.
Kiedy ktoś mnie pyta, dlaczego jakaś osoba zwolniła się z pracy – odpowiadam i zachęcam, żeby po rozmowie przejść się po firmie i pogadać z pracownikami.
Prowadzenie firmy jest jak wyprawa Shackletona na Antarktydę – shit happens. Cały czas dzieją się rzeczy nieprzyzwoite, trzeba pracować do nocy lub w nocy, trzeba naprawić czyjś błąd lub przeprosić za swoje własne, czasami jesteś pod murem, czasami jesteś niesprawiedliwie oskarżony, a czasem 33 nieszczęścia zdarzają się tego samego dnia.
Wszyscy chcemy pracować w bezpiecznym środowisku, a to w dużym stopniu zależy od tego, czy team jest mocny, stały i kocha poniedziałki.
Żeby Twoja firma i cała Twoja załoga przetrwała – musisz mieć pewność, że na pokładzie są odpowiedni ludzie, który Cię wesprą, zrozumieją, którzy nie będą uważać, że to jest too much albo not enough, którzy nie będą narzekać i zabijać reszty swoim pesymistycznym nastawieniem czy wątpliwościami.
Potrzebujesz kogoś, kto będzie z Tobą na dobre i na złe.
Nie znaczy to, że musicie być podobni, że musicie się kochać czy zostać przyjaciółmi, ale musicie mieć podobne wartości, cele, priorytety i wizję na co się piszecie.
W IZMAŁKOWA co tydzień dostajemy kilka CV. Po prezentacjach o naszych badaniach – kilkanaście. Większość w liście motywacyjnym pisze, że jest zafascynowana naszym pro humanistycznym podejściem i tym, że to, co robimy jest niebywałe, ciekawe i rozwojowe.
Na pierwszym spotkaniu z potencjalnym nowym członkiem zespołu badacze wprost informują, ile ta praca oznacza godzin przy komputerze, ile wymaga od nich spotkań, ile wieczorów muszą zarwać i jaki przeżywają stres przed prezentacją. Oczywiście potem odbywa się ta prezentacja – i jest ona ciekawa i fascynująca, ale to nasza nagroda, nasz wierzchołek góry lodowej.
Żaden badacz, który nie ma w sobie odwagi, siły, motywacji, żeby wspiąć się na lodowiec – nigdy nie zobaczy widoku z góry.
Więc zawsze, kiedy rekrutujemy pamiętamy o zasadzie Shackletona – PRAWDA przyciągnie odpowiednich ludzi i co ważniejsze: odrzuci tych nieodpowiednich.
PS: Krążą doniesienia historyków, że tego ogłoszenia w rzeczywistości wcale nie było. Że jest to tylko anegdota. Ale nawet jeżeli to – każdy, kto przeczyta jego biografię zrozumie, dlaczego wszyscy w to wierzą. Mistrz HR był z tego Shackletona. 🙂