Moment, w którym powiesz: „nie ma takich obowiązków w mojej umowie”, to moment, w którym zakończyłeś swoją pracę.
Czy uważasz, że Twój szef jest głupszy od Ciebie?
Lub że oczekuje za dużo, a przy tym płaci za mało?
Że za mało chwali? Lub jest za miękki? Za bardzo pobłaża / za bardzo trzyma dyscyplinę?
Uważasz, że czas się postawić? Domagać się swoich praw, bo przecież nie jesteś niewolnikiem?
Moment, w którym przyjdziesz na rozmowę z taką właśnie postawą i powiesz coś na temat tego, że tych obowiązków nie ma w Twojej umowie, że nie płacą za nadgodziny itp. – to jest moment, w którym właśnie straciłeś pracę.
Oczywiście, w poprawnie politycznych korporacjach nikt Ci tego nie powie wprost.
Może Ci nawet podziękują, że zwróciłeś na coś uwagę.
Możesz być nawet tak naiwny lub niewinny, że im uwierzysz. Jeśli jesteś gotowy, żeby wyjść z tej bajki, to kilka rzeczy musisz sobie uświadomić, jeżeli chcesz, żeby kariera była Twoim przeznaczeniem.
Fakty są takie, że jeżeli chcesz pracować OD – DO, to musisz iść na pocztę (chociaż nie daję gwarancji) lub przenieść się w czasy Toma Forda.
Ale jako, że często ani jedno ani drugie nie jest opcją, to warto skorzystać z bardziej realnej możliwości:
DOKŁADNIE poznać warunki pracy ZANIM ją rozpoczniesz.
Mam nadzieję, że nie jesteś w przedszkolu i rozumiesz, że wszyscy ludzie kłamią, a umowy tym bardziej. Nie dlatego, że mają złe intencje, ale dlatego, że mają złe zdolności werbalne chroniące się przed konsekwencjami prawnymi itd. Również dlatego, że jeszcze nie rozumieją, że lepiej mówić prawdę niż nieprawdę. I także dlatego, że Wasze rozumienie tych samych słów (nadgodziny, standard pracy, odpowiedzialność) – może się znacząco różnić.
Ale jeżeli myślisz, że natura człowieka, jego potrzeby i oczekiwania są w stanie zmienić regulacje prawne, to niezależnie od tego, w jakim jesteś wieku – masz mentalność przedszkolaka. Człowiek jest, jaki jest i lepszy być nie może. Chyba, że sam zdecyduje inaczej.
Ale jeżeli ten człowiek jest szefem i nawet jeśli dział HR czy prawny da mu taką, a nie inną umowę do podpisania z Tobą – on ZAWSZE ma wymagania między linijkami.
Dlatego jeżeli Twój szef nie jest wystarczająco komunikatywny, uczciwy, odważny, żeby Ci o tym powiedzieć wprost – zatroszcz się o siebie i:
- Zadawaj dużo pytań
- Słuchaj między wierszami
Jeżeli zdecydowałeś się na pracę – daj sobie i jemu czas na dotarcie. W tym czasie – zamiast pić szampana z okazji zdobycia nowej pracy – czujnie obserwuj:
- Czy praca jest zgodna z Twoimi oczekiwaniami?
- Czy szef jest zgodny z Twoimi potrzebami?
- Czy współpracownicy są tacy, z którymi chciałbyś pracować?
- Czy Twoje zadania są zgodne z Twoimi kompetencjami, obietnicami na rozmowie rekrutacyjnej?
Po okresie obserwacji, kolejny krok, który powinieneś zrobić jest bardzo staroświecki – ROZMAWIAJ.
Tak, szef nie umie słuchać, nie ma czasu, jest narcystyczny, nieprzyjemny, to nic nie da. To jest wszystko prawda, ale… Złej baletnicy…
Dbasz o siebie, więc musisz znaleźć sposób na to, żeby porozmawiać.
W czasie tej rozmowy, jeżeli chcesz się od razu pożegnać ze swoim stanowiskiem pamiętaj o tym, że:
- Nie masz tego w umowie
- Nie to było Ci obiecane
- Jest Ci ciężko i jesteś przemęczony
- Masz rachunki do zapłacenia plus złotą rybkę, którą trzeba nakarmić
- I kilka jeszcze niezwykle ważnych, ale totalnie nieistotnych rzeczy z punktu widzenia szefa
Jeżeli jednak decydujesz się, że chcesz dać temu szansę, to postaw sobie za cel WYJAŚNIENIE kwestii, a nie potraktowanie rozmowy jako sesji terapeutycznej czy wizyty w placówce społecznej.
- Powiedz, co zaobserwowałeś w ostatnim czasie i czy to jest norma, czy wyjątkowa sytuacja? Poproś o komentarz dotyczący Twoich spostrzeżeń
- Poproś o omówienie jeszcze raz obowiązków i potrzeb
- Jeżeli masz jakieś hipotezy, to jest to doskonały czas, aby je omówić. Mimo, że szef po raz kolejny mówi, że w soboty prawie nigdy nie pracujemy, a Ty pracowałeś 3 soboty w ciągu 5 tygodni – powiedz, jakie są fakty i powiedz, że chciałbyś wiedzieć, jaka jest prawdziwa sytuacja, bo zależy Ci na tym, żeby się przygotować i spełnić oczekiwania.
Ważne w tej rozmowie JEST – SPRAWDZIĆ. Nie obwiniać, nie obciążać.
To nie jest miejsce na wylewanie żali, pretensje i biadolenie.
To jest praca, a nie rozmowa z przyjaciółką.
Jeżeli szef jest choć trochę mądry, to zrozumie Twoje intencje i chętnie podzieli się z Tobą swoją wizją.
Jeżeli nie jest mądry, to też świetnie – masz dodatkową informację, którą możesz wziąć pod uwagę podczas podejmowania decyzji.
Podczas tej rozmowy – zapisuj wszystkie ustalenia i podsumuj je. Sprawdź, czy się dobrze zrozumieliście. Czy Wasze wizje się zgadzają.
Następny etap jest najważniejszy:
- Masz informacje, które otrzymałeś na rekrutacji
- Znasz rzeczywistość, w której pracowałeś
- Masz dodatkowe dane, które miałeś okazję zebrać (np. inni koledzy z pracy)
- Masz rozmowę wyjaśniającą
I teraz najważniejsze: DECYZJA.
Podczas podejmowania mądrych decyzji na temat swojej kariery zawodowej kilka rzeczy musisz wziąć pod uwagę:
- Porzuć nadzieję, że będzie lepiej. Jest tak, jak jest. To jest Twoja rzeczywistość. Analizuj TERAZ, a nie swoje wyobrażenie. Jeżeli masz narcystycznego szefa – może się zmienić, ale równie dobrze (i jest to dużo bardziej prawdopodobna wersja) może się nie zmienić. Więc raczej pozostań przy wizji, że tak będzie zawsze. Masz bardzo emocjonalną koleżankę obok siebie, która cały czas wytyka Ci, co robisz nie tak i ona raczej nie zmieni się w milczącą królewnę tylko dlatego, że uświadomisz ją, że to Ci nie odpowiada.
- Realnie oceń swoją pozycję. Możesz i powinieneś mieć potrzeby i wymagania, ale jeżeli one są niezgodne z potrzebami i wymaganiami szefa, to to Ty musisz się dostosować. W analizie transakcyjnej sytuacja win – win jest najlepsza. W życiu – też, ale nie zawsze jest możliwa. W Japonii mówi się: ten ma władzę, kto trzyma miskę ryżu. Dlatego porzuć oczekiwania, że ręka, która tę miskę trzyma dostosuje się do Twojej ręki.
- Zadaj sobie pytanie, co jest dla Ciebie ważne. Co jest Twoim priorytetem. W czym się czujesz dobrze, w czym nie i odpowiedz szczerze, w jakim stopniu to, co jest teraz biorąc pod uwagę punkt 1 i 2 – spełnia te warunki. Każdy z nas MUSI znać swoje granice i musi też ich pilnować. Każdy to znaczy: i Ty, i Twój szef i firma jako organizacja.
- Ale tylko dlatego, że Ty jesteś wspaniały i Ty wiesz jak powinno być – nie oznacza, że ktoś porzuci swoje granice i nagle wszystko zmieni.
Dlatego jeżeli chcesz sobie poradzić z fatalnym szefem, to odpowiedz sobie na pytanie:
Czego ja chcę i czy w tych warunkach, które są, jestem w stanie to dostać.
Rzadko są sytuacje perfekcyjne. Szef, koleżanki z pracy czy klienci mili, przyjemni, inspirujący, dobrze płacący, mega wspierający.
Prawie zawsze jest jakaś drzazga, jakaś wada.
Nie jesteście klonami.
Wszystko jest kwestią matematyki.
Wasza kompatybilność jest większa czy mniejsza niż Twoje minimum?
Przy czym minimum, to sytuacja, w której czujesz się dobrze z niedoskonałościami sytuacji i codziennie nie narzekasz swojemu partnerowi i przyjaciółce przy winie jakiego masz szefa i czemu on jest taki głupi.
Bo zawsze masz wybór.
To Ty decydujesz.
Możesz odejść.
Możesz zostać.
Odejście oznacza świadomość, że gdzie indziej czeka Cię coś lepszego.
Ale jeżeli zostajesz, to znaczy, że przyjąłeś warunki i już kończysz narzekanie.
Ważne jest to, żebyśmy nie robili z siebie ofiar.
Nie uważali, że coś nam się należy.
Nie oczekiwali, że ktoś się dla nas poświęci lub uzna, że nasze dobro jest ważniejsze niż jego dobro.
Odejście bez poczucia krzywdy i bez pretensji: jest właśnie sytuacją win – win.
Wiem, jakie były warunki i podjęłam decyzję, że wchodzę w to lub nie.
Pewnie część z nas pomyśli, że pisze to jako szefowa firmy.
Otóż napisałam punkty do tego tekstu, kiedy odchodziłam ze swojej drugiej pracy – zanim postanowiłam założyć IZMAŁKOWA.
Przeszłam przez nie, analizując – robić to, co chcę, ale nie tak, jak chcę, niemniej dużo zarabiać i mieć prestiż pracy, czy… odejść w nieznane.
I dlatego do tej pory jestem w przyjacielskich stosunkach z moim szefem, który dzień przed napisaniem tego tekstu, 12 lat temu, powiedział mi: „Julia, bardzo Cię lubię, ale to ja jestem tu szefem. Słyszę, co mówisz. Słyszę, co chcesz. Ale to ja jestem szefem. I to Ty musisz się do mnie dostosować. Nie ważne, czy to ja mam rację, czy Ty. Rację ma ten, kto płaci pensje. Więc przemyśl to sobie: my way or way out.”
Out.
Win – win.
W przyjaźni z szefem i przyjaciółmi, z którymi nie musiałem nawet tego omawiać. Bo nikt nie lubi słuchać narzekających gołębi, które marzą, żeby być orłami.
Każdy sam sobie dobiera osoby do latania.
Jeżeli chcesz mieć dobrego szefa, masz dwie opcje:
- Poświęć czas na upewnienie się, że chcesz żeby był Twoim szefem
- Jeżeli Ci nie pasuje – odejdź
Marudzenie, narzekanie, robienie z siebie ofiary – to nie jest żadna opcja.
3 odpowiedzi
Myślę, że to dotyczy nie tylko relacji z szefem. Swego czasu usłyszałem: „Hej, albo zrozumiesz, że firma się zmieniła, albo zmień firmę, bo firmy nie zmienisz.” I zrozumienie tego, zajmuje czasem dużo czasu.
To nie jest takie proste. Nie tak dawno szukałem innej pracy z powodu przyrostu obowiązków i coraz mniej akceptowanych godzin pracy (sam się na nie zgodziłem, ale po kilku latach potrafi to zmęczyć).
I była kwestia innej pracy, ale wszędzie się rozbijało o finanse. Znalezienie nowej pracy mi zajęło prawie rok.
Jak się okazało, więcej osób mi zaczęło mówić prawdę o swoich odczuciach niż gdy pracowałem, bo wtedy im nie wypadało. Ale ponieważ finansowo nie ma tam tak źle to ludzie pewne sytuacje akceptują. A potem jest syndrom gotowanej żaby.
Gdyby to było proste – wszyscy oczywiście by to robili.
Jest na maxa trudno znaleźć coś, co się kocha i co spełnia wszystkie standardy – taki full package rzadko się trafia od razu. Dlatego się idzie na kompromisy. Żeby nie być „gotowaną żabą” – ja osobiście wybrałam kompromis finansowy i przez wiele lat zarabiałam dużo mniej niż mogłam pracując w korporacji. Każdy jednak ma swoją drogę i swoje wybory.
Dla mnie priorytetem zawsze było świadome i lubiane przeze mnie życie. Nie chcę być żabą!