fbpx

Skalpel przywraca nie tylko życie, ale też zdrowy rozsądek, Warszawa

5 min czytania
udostępnij:
FacebookTwitterEmailPinterestShare

Podsumowanie:

Reading Time: 5 minutes

Robiąc badania w setkach polskich domów wiem, że jedno z najczęstszych narzekań na życie to… narzekanie na pracę. Idealna to marzenie, wystarczająco dobra to już cel. Większość osób jest pogodzona z tym, że praca jest jaka jest i to jest tylko praca. Więc… ja nie jestem pogodzona. Z niczym, co nie jest idealne.Tym bardziej jeżeli ten brak dotyczy mojego własnego życia. Są ludzie, którzy mają pracę tak idealną, że im zazdroszczę. I myślę sobie dlaczego ja takiej nie mam. Mam dobrą, ale… na pewno mogłaby być jeszcze lepsza.Robiąc badania w setkach polskich domów wiem, że jedno z najczęstszych narzekań na życie to… narzekanie na pracę. Idealna to marzenie, wystarczająco dobra to już cel. Większość osób jest pogodzona z tym, że praca jest jaka jest i to jest tylko praca. Więc… ja nie jestem pogodzona. Z niczym, co nie jest idealne.

Tym bardziej jeżeli ten brak dotyczy mojego własnego życia. Są ludzie, którzy mają pracę tak idealną, że im zazdroszczę. I myślę sobie dlaczego ja takiej nie mam. Mam dobrą, ale… na pewno mogłaby być jeszcze lepsza.

Zawsze, kiedy rozmawiam z moim przyjacielem Mikołajem, który jest chirurgiem, który ratuje życia – mam kryzys.

Kiedy poznałam Balquiz, która ma hotel SPA na Sumatrze – w jednym z najpiękniejszych miejsc na planecie – pomyślałam, że mając taką pracę, chyba nigdy bym tak nie podróżowała. Poznałam też dziennikarza, który pisze o podróżach i zarabia na tym pieniądze. Poznałam kiedyś osobę, która robi badania W SAMOLOTACH – dostaje pieniądze podróżując business class i rozmawiając z ludźmi.

Wiele, wiele, wiele osób ma pracę IDEALNĄ. I najpiękniej jest wtedy, kiedy są tego świadomi, bo potrafią się z tego cieszyć i nie mają wątpliwości, co do tego, czy wybrali słuszny zawód, profesję, styl życia… Nigdy by nie chcieli robić nic innego, pomimo pewnych niedoskonałości ich sytuacji (bo nawet diamenty mają skazy).

Kocham moją pracę, ale… jestem maksymalistką. Czasami sobie myślę: a może jednak powinnam wrócić do psychologii? Terapeuta ratuje ludzi, a ja? Co ja robię dla ludzkości? Podobno to typowy kompleks psychologów, którzy nie zostali terapeutami. A może powinnam jednak więcej uczyć? A może powinnam pojechać budować domy w Afryce lub na Costa Rica, lub gdziekolwiek indziej, żeby mieć poczucie, że pomagam, że robię coś pożytecznego. Czasem myślę, czy dobrze zrobiłam, że rzuciłam korporację. Ci, którzy zazdroszczą posiadania firmy, najczęściej nigdy swojej nie mieli. I nie wiedzą, jak to jest mieć przy sobie dziecko, które ZAWSZE Cię potrzebuje i którego boisz się opuścić. Może bym zrobiła wielką karierę. Może byłoby lepiej, łatwiej, ciekawiej, może byłabym lepszą mną teraz…

Opisanie wszystkich opcji zajęłoby dużo czasu. Ale niestety często się przenoszę do krainy: może powinnam… W takich sytuacjach pomaga jakaś tragedia. Jakiś wstrząs, żeby podjąć decyzję, co naprawdę chcesz robić, lub docenić to, jak teraz wygląda Twoje życie czy praca.

Tam, gdzie nie pomogła medytacja (pomimo moich ogromnych oczekiwań), pomógł mi skalpel. Bardzo boję się lekarzy, chirurgów najbardziej. Dlatego, kiedy musiałam mieć mini operację (za to pod dwugodzinną narkozą), znowu ogarnęła mnie panika.

Kiedy jesteś w tym obrzydliwym zielonym (nie jest to mój ulubiony #happygreen) ubranku, w super zimnej sali operacyjnej, oświetlonej bardziej niż czerwony dywan na Oskarach – nogi pode mną się uginają, wszystko zaczyna we mnie pulsować i chce mi się płakać. Kiedy już leżę na operacyjnym łóżku – jest jeszcze gorzej… Tu już zero kontroli. Całkiem zdana na łaskę, umiejętności czy humor (tak, czytałam, że to bardzo wpływa na wyniki operacji) lekarzy. Nie wiem, czy bardziej trzęsę się z zimna, czy ze strachu. Naprawdę – sytuacja dość słaba.

Anestezjolog głaszcze mnie po głowie i mówi:

– No chyba się nie boisz aż tak bardzo…

Wszyscy kłamią – jak się mówi w IzC – ale nie na łóżku operacyjnym…

– Na maksa się boję.

Boję się tak bardzo i jest mi tak zimno, że zaczynają mi stukać zęby.

– Hej, no daj spokój – przecież wiesz, że  ja o Ciebie zadbam i krzywdy nie zrobię. Jeszcze chwilę musimy się przygotować, więc powiedz mi, co Ty robisz, żebym wiedział kogo leczę.

– Robię badania etnograficzne dla marketingu i biznesu.

– Chryste, co to jest?!

– Tylko niech Pan doktor mi nie mówi, że myśli, że robię wycinanki…

– A robisz?

– Nie! Nie robię wycinanek… Robimy badania na temat tego, jak zrobić produkt, czy usługę w sposób najlepiej dostosowany do tego, czego człowiek naprawdę chce.

– I jak Wy to robicie?

– Szanujemy naturę ludzką. Wiemy, że ona jest, jaka jest… I lepsza nie będzie tylko dlatego, że MY, marketingowcy, tego potrzebujemy. Wiemy, że wszyscy ludzie kłamią, dlatego nie do końca ufamy słowom i zawsze sprawdzamy, co ludzie naprawdę robią.

– I jak to sprawdzacie? I kto Was o to prosi?

– No na przykład chciałabym się dowiedzieć, jak usprawnić Pana pracę. Mogę zapytać Pana, ale Pan mi nie powie całej prawdy, bo to by oznaczało przyznanie się do pewnych słabości lub powiedzenia, że jednak z czymś tam sobie Pan nie radzi… Lub o pewnych rzeczach Pan po prostu nie myśli. Jest Pan skupiony na histerycznych pacjentach, którzy się boją, a nie na tym, że pewne rzeczy są niewygodne, niefunkcjonalne lub po prosty nieefektywne… Kłamstwo, to też niemówienie całej prawdy, co czasem nie wynika ze złych intencji, ale braku refleksyjności…

– Więc…

– Więc zapytamy też Panią pielęgniarkę, Panią recepcjonistkę, Pana asystenta i Pana stażystę.

Pani Marysia włączyła się do rozmowy:

– Ja Pani całą prawdę powiem – co i jak brakuje, co i jak należy poprawić. I jak Pan doktor mi utrudnia pracę – też Pani powiem :).

– Zapytałabym też Pana żonę i najchętniej spędziłabym z Panem cały dzień, rozmawiając również z Pana pacjentami.

– WOW – zrobiłaby to Pani dla mnie? To byłoby super… Cały dzień z Panią… (Komentarz tak typowy, że już ani ja, ani żadna z badaczek na niego nie reaguje). Ale kto za to wszystko zapłaci… Przecież my jesteśmy małą kliniką.

– No akurat to za to mogłaby zapłacić firma farmaceutyczna, która chciałaby wiedzieć, jak najlepiej do Pana mówić i czego Pan potrzebuje, żeby relacje były dobre. Ale najczęściej mamy prostsze sprawy – firmy chcą wiedzieć, w jaki sposób reklamować suche zupki, żeby ludzie uważali, że są całkiem smaczne. Pytają nas, dlaczego ludzie kupują witaminy i nigdy ich nie kończą? Jak przekonać ludzi, że karta kredytowa jest w porządku? Albo… czym żyją współczesne nastolatki i dlaczego są takimi egoistami? Więc chodzimy z ludźmi do pracy, do ich znajomych, spędzamy dużo czasu w ich domach.

– I jak wam się udaje ich przekonać żeby mówili prawdę?

– No są różne techn…

– Przepraszam Pani Julio, ale coś dziwnego się dzieje… Pani Marysiu, czemu pacjentka jeszcze nie śpi? Może za mała doza? Bo ona nawet nie przysypia, a już powinna.

– Bo ja jeszcze jej nie podałam znieczulenia.

– ???

Nie widziałam oczu anestezjologa, ale czułam, że są bardzo szeroko otwarte i krzyczą: CZEMU?!?!

– No bo tak ciekawie dziewczyna opowiada. Chciałam się dowiedzieć… Bo będzie nieprzytomna po zabiegu i już nigdy nie dowiem się, jak to jest zmusić męża do mówienia prawdy nie grożąc rozwodem.

Co było dalej – nie pamiętam. Bo w końcu podała mi to, co miała podać.

Ale już nie drżały mi nogi i zęby, a obudziłam się z poczuciem, że jeżeli na stole operacyjnym mogę gadać o mojej pracy tak, żeby pielęgniarka wstrzymuje się przed podaniem narkozy, to moje wszystkie rozważania na temat tego, czy powinnam zmienić pracę są chyba nie na miejscu… głowie poprzewracało od tego nadmiaru rzeczy ciekawych.

Kolejna pozytywna strona posiadania pracy idealnej, jaką jest bycie chirurgiem –  przywracanie ludzi do porządku, żeby znowu zobaczyli i poczuli, że to wcale nie INNI mają idealną pracę.

Robiąc badania w setkach polskich domów wiem, że jedno z najczęstszych narzekań na życie to… narzekanie na pracę. Idealna to marzenie, wystarczająco dobra to już cel. Większość osób jest pogodzona z tym, że praca jest jaka jest i to jest tylko praca. Więc… ja nie jestem pogodzona. Z niczym, co nie jest idealne.

Tym bardziej jeżeli ten brak dotyczy mojego własnego życia. Są ludzie, którzy mają pracę tak idealną, że im zazdroszczę. I myślę sobie dlaczego ja takiej nie mam. Mam dobrą, ale… na pewno mogłaby być jeszcze lepsza.

FacebookTwitterEmailPinterestShare
Jeśli ten tekst był dla Ciebie wartościowy – podziel się nim – może akurat ktoś go potrzebuje. #onetribe

4 odpowiedzi

  1. Jaki piękny tekst! Przeczytałam z przyjemnością i wracam do robienia tgo co lubię i co jest (napisałam „będzie”, ale wykasowałam :-)) moją pracą! Serdeczne pozdrowienia Pani Julio!

    1. Karolina – MEGA dziekuje – genialnie wiedziec, ze moje przemyslenia i historie wplynely na .. decyzje oraz ..uzywana semantyke 🙂 sciskam.. Julia

  2. Hejka Julia ,
    rozczuliły mnie Twe tropikalne zdjęcia, no i Twe pożegnalne zdjecie sprzed roku
    czy dwóch/trzech ze starej siedziby IzC…
    Rozumiem teraz, dlaczego za moment bo już w listopadzie wybywasz Julia
    do Twej ukochanej, gorącej Brazylii 🙂
    Pisząc komentarz na poważne:
    Praca jest jednym z najważniejszym wymiarów sensu naszego Życia.
    O tym właśnie poszukiwaniu sensu pracy napisałaś szerzej na swym blogu.
    Banalne stwierdzenie że aż strach , ale nic innego nie przychodzi mi Julia do głowy. 🙂
    Praca to nie tylko rezultaty wymierzane zrealizowanymi zadaniami i zyskownością, ale właśnie to także umiejetność zbudowania serdecznego klimatu i dobrej atmosfery do zespołowego współdziałania. Patrząc ne zdjęcia Twego Julia Teamu IzC, to coś takiego pozytywnie organizacyjno-merytorycznego panuje moim zdaniem w Twej firmie .
    Gratulacje Julia dla odkrycia w sobie obecnej pasji i siły do pracy poza korporacjami,
    bowiem nikt Tobie jako Pani Prezes pf. project managera tych szczególnych umiejętności międzyludzkich ani zasług doradczych nie odbierze 🙂
    Wiem o czym Ci piszę, gdyż w latach 90-tych przez 6 lat szefowałem duzej firmie doradczej. Natomiast pokazałaś we fragmencie swoich refleksji jeden aspekt, o którym mało kto wie!!.
    To istotna jednoosobowa odpowiedzialnośc Szefa firmy za zdobywanie rynku zleceń,
    i za ciągła dobrą płynnośc finansową firmy, żeby na 30 każdego m-ca można było bez problemów wypłacić współpracownikom należne Im wynagrodzenie.
    Czasami od tej odpowiedzialności każdego Szefa ma prawo boleć głowa, szczególnie jeśli klienci zalegają z terminowymi przelewami za wykonane usługi.
    Mhm… temat anegdotyczny na inne moje opowiadanie 🙂
    Pozdrawiam …… czekając by dojść … 🙂

    1. ja mam mega szczescie ze po latach wreszcie sie odnalazlam tez nie tylko jako osoba od robienia badan ale tez osoba od zarzadzania firma.
      Kocham maja prace i kocham moj zespol.
      Jestem wdzieczna ze udalo mi sie znalezc odpowiednie osoby i ze oni uznaja mnie za odpowiednia osobe do swojego rozwoju! dlatego mimo ze czasem panuje wsrod nas chaos wynikajacy z natury pracy i terminow – to wszyscy sie szczerze lubimy i szanujemy
      i staramy sie byc co raz to lepszymi oraz … w zdobywaniu zlecen… 🙂
      IzC jest tak dobre jak dobry jest jej zespol – a na dzien dzisiejszy – nie moge sobie wyorbazic wiekszego poczucia dumny niz teraz czuje -ze pracuje z moimi dziewczynami!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER