Zadałam pytanie o najlepsze i najgorsze prezenty na @psychomama_julia. Dostałam ponad 800 odpowiedzi. Więc całkiem sporo. Odpowiedzi były niesamowite! Śmiałam się tak bardzo, że myślałam, że umrę ze śmiechu. Myślałam, że tylko Fergusek jest w stanie mnie rozśmieszyć.
Ale “miotła z grawerem, od na szczęście już byłego męża” – rozwaliła mnie zupełnie.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie sprawdziła czy nie ma jakiś badań na ten temat.
Okazało się, że nie ma tylko sztuki dawania prezentów, ale jest też nauka dawania prezentów.
Dlaczego akurat psychologowie badają ten temat tak dokładnie?
Bo badania pokazały, że prezenty wzmacniają (lub nie) relacje.
Co pokazało badanie na Instagramie?
Wszystko czego ludzie chcą, za czym tęsknią, to są proste i przewidywalne rzeczy, mimo że z dużym zróżnicowaniem indywidualnym. Nic szokującego, czego nie wykazały badania przez psychologów.
Pomimo tego, że wskazówki psychologów, to nie jest jakiś rocket science – ilość prezentów nietrafionych (czyli jak mówi plemię “z dupy zupełnie”) – jest przerażająco duża!
Biedni naukowcy – zamiast szukać szczepionki na raka lub na COVID, robili badania na temat tego, jak dawać najlepsze prezenty…
Każda z poniższych zasad dawania prezentów jest wnioskiem z badań naukowych. Więc, żeby nie zmarnował się ten wysiłek – przeczytajcie, zastosujcie i podajcie tym, co według Was… mają z tym lekki problem
#1 Złota zasada: UWAŻNOŚĆ, UWAŻNOŚĆ, UWAŻNOŚĆ
Nie ma uważności – nie ma dobrego prezentu.
Ludzie jak się okazuje, szanują biblię, ale nie na tyle, żeby ją czytać.
Uważności w nas często jest tyle, co kot napłakał, a prawda jest taka, że jest dużo droższa niż pieniądze. Bo prezent jest wart tyle, ile włożyłeś w niego czasu, poświęconego na myślenie o nim, na badanie co druga osoba chce, na poszukiwanie, na piękne opakowanie, na pisanie kartki do niego.
Uważność jest PONAD pieniądze. To jest najdroższe co możesz dać drugiej osobie!
Drugi najgorszy grzech: na ostatnią chwilę.
Uważność zasadniczo wyklucza przypadkowość i czekanie do momentu aż to stacja benzynowa, będzie Twoją jedyną opcją uratowania sytuacji. Wbrew wyobrażeniom niektórych osób – żony, matki, córki – rzadko lokują marzenia swojego życia w miejscu, gdzie tankują swoje rakiety.
#2 Najlepszy prezent to DOŚWIADCZENIE
Doświadczenie jest pamiętane dużo dłużej niż rzeczy (bardzo proszę żeby na ten wątek, zwrócili uwagę rodzice, którzy chcą po raz kolejny kupić ciężarówkę zabawek na święta lub dziadkowie – kupujący dwie ciężarówki zabawek przy okazji zwyczajnej wizyty).
Największy grzech (typowy dla mnie) – obdarowywanie takim doświadczeniem, które jest dobre dla nas.
Nie, nie każdy lubi mieszkać w hamakach na pustyni w Kolumbii, wdrapywać się na lodowce czy pływać z rekinami. Ja kocham – Fergus dużo mniej lub wcale.
Ja osobiście największy problem mam właśnie z tym punktem – jest mi często trudno zrozumieć, że coś co ja tak ukochuję – nie jest marzeniem innej osoby.
#3 Daj taki prezent, który pokazuje KIM TY JESTEŚ
Dzieje się tak między innymi dlatego, że wbrew temu jak myślimy o sobie mamy bardzo, ale to naprawdę bardzo niskie zdolności przewidywania co druga osoba chce i co jej się spodoba.
Grzech główny: Imputowanie innym, że to co im dajemy, to dokładnie to, o czym marzą.
Ja ciągle dostaję byle co zielone; kocham zielony, ale totalnie nie kocham „byle czego”.
Ktoś dostaje ubrania, bo teściowa uważa, że „super by w nich wyglądała”.
Lub naturalne kosmetyki dla kogoś kto „gdybym chciała pachnieć trawą to posmarowałabym się własnym badziewiem z ogródka”.
#4 PREZENT PRAKTYCZNY lepszy niż drogi
Kluczem do tego punktu jest akceptacja, że „praktyczny” ma różne definicje dla różnych osób.
Dla jednego, nic nie jest bardziej praktyczne niż kopia Mona Lisy, bo umiera z rozkoszy patrząc na nią, wtedy kiedy dla kogoś innego jest to prezent, który obraża jego estetykę i jest definicją „kurzozbieracza”.
Więc wracamy trochę do punktu 1 – UWAŻNOŚĆ.
Praktyczne, to coś, co DANA OSOBA uznaje za użyteczne dla siebie – na poziomie fizycznym lub emocjonalnym.
Musimy po prostu zaakceptować, że ludzie obok nas, to nie są nasze klony.
Grzech główny: Kupowanie prezentów praktycznych dla siebie. Tylko dlatego, że lubisz drinki – nie dawaj swojemu mężowi, który nie pije, zestawu do koktajli. Lub oryginalna popielniczka dla kogoś, kto nie pali.
#5 Najlepszy prezent to taki, który raczej daje DŁUGOTERMINOWĄ SATYSFAKCJĘ niż natychmiastową ekstazę.
Może czasami widzieliście dziecko, któremu dali zabawkę, którą rozpakowało, pobawiło się nią przez kilka minut, godzin lub nawet jeden dzień, a później na dłużej porzuciło na zawsze – to jest właśnie ilustracja prezentu z natychmiastową ekstazą bez długoterminowej satysfakcji.
Była seria zabawnych eksperymentów, które pokazały, że dziewczyny które dostawały krzak róży, mający dopiero co zakwitnąć, były dużo bardziej wdzięczne, wzruszone i lepiej pamiętały ten prezent niż te, które dostały duży bukiet ściętych róż (nie było kontynuacji eksperymentu, czy to się skończyło małżeństwem).
Największy grzech główny: więcej show niż myślenia długoterminowego.
Oczywiście dom w płatkach róż jest wart tysiąca lajków i 2 tony zazdrości od 100.000 followersów, ale lepiej mniej Instagrama, a więcej czegoś, co trwa.
#6 Daj komuś coś, o co naprawdę poprosi.
Wiem, że część uzna, że obrażam Waszą inteligencję pisząc o tym punkcie. I że psychologowie oszaleli, żeby robić badania w tej kwestii. Ale zdziwilibyście się, czytając nawet z odpowiedzi @psychomama_julia – ile ludzi jest rozżalonych, bo ciągle dostaje nie to, czego chce. Mimo że wyraźnie o coś prosi. Ma listy. Ma dream boardy. Ma zakładki w komputerze.
Nie ma co ludzi uszczęśliwiać na siłę.
Seria eksperymentów psychologicznych, które pokazały, że jeden mniejszy prezent, ale taki który człowiek chciał i wybrał, dużo bardziej przyczynił się do jego szczęśliwości, ale również do budowania lepszej relacji z tym kto dał ten prezent niż wtedy, kiedy to był prezent droższy lub było ich kilka.
Więc nie ważne co TY myślisz. Jezli to nie sobie dasz prezent – ty nie jesteś taki ważny. Jest naprawdę niezwykłe, że nie ma niczego, co przez wszystkich uznawane jest za super prezent.
Ja kocham prezenty podróżnicze – Fergus nienawidzi. Za to obydwoje nie lubimy voucherów.
Więc nie możemy nikogo mierzyć tym, kim my jesteśmy, tylko prezent ma być taki, jaki ktoś inny chce.
#7 Dawaj prezenty tym, którzy chcą prezentów.
To nie jest tak oczywiste, że każdy chce prezent.
Ludzie są zaprogramowani na wzajemność (choć szczerze mówiąc, obcując z niektórymi, można często w to zwątpić – you know what I mean?).
Dlatego część ludzi NIE CHCE dostawać prezentów od kogoś, wobec kogo NIE CHCE być zobowiązana.
Największym grzechem jest uznawanie, że każdy lubi prezenty.
Mój ukochany Paweł Tkaczyk – ku mojemu zdziwieniu, naprawdę nie lubi prezentów na urodziny. Mówił mi to, a ja nie wierzyłam. Ale no nie lubi człowiek i już.
Badania pokazały, że otwartość na zaakceptowanie prezentu bardziej się przyczyniła do szczęśliwości z okazji otrzymania tego prezentu, niż sama wartość tego prezentu.
Mój buddyjski nauczyciel, zawsze mówił, że dobry prezent jest taki, którego troszkę szkoda ci dać. Tak bardzo to kochasz. Tak bardzo sam byś chciał to mieć lub zachować dla siebie.
Wtedy prezent, jest najlepszym dowodem miłości dla tego, komu go dajesz.
Jest też alternatywne kryterium:
Prezent musi być taki, że osoba chciałaby go mieć, ale szkoda jej dla siebie to kupić.
Muszę kogoś kochać miłością wielką i absolutną i ta osoba musi nie być Wilde albo Fergusem, żebym mu dała w prezencie kimono, moją biżuterię lub moje książki.
Ale jeżeli jesteś Fergusm (Wilde nadal jest na etapie “all you need is love i mleczko) to moje kimono, to jego kimono (niestety lub stety Fergus wcale nie chce), więc kiedy daje mu prezenty, to szukam czegoś, czego ON bardzo chce, ale zawsze mu dla siebie szkoda.
Wiecie co Fergus uważa za najlepszy prezent, który mu dałam?!
Zabrałam go na urodziny na wyspy greckie, w podróż do Włoch, kupiłam komputer i zrobiłam zaprojektowaną przez siebie biżuterię oraz ręcznie szyty zjawiskowy wełniano–jedwabny garnitur.
A on uważa, że najlepszy prezent który mu dałam, to kwiatek.
Bo jest to 180 cm money plant (największy, który znalazłam w Polsce dzwoniąc do 40 kwiaciarni), za który zapłaciłam… Nie będę Wam mówiła, bo sama bym w życiu nie zapłaciła, gdyby to było dla mnie (ale dużo mniej niż ta podróż czy komputer – no błagam Was – to kwiatek! W ogóle się w głowie nie mieści, żeby płacić więcej niż 20 zł za kwiatek).
Fergus z powodów których nie rozumiem, obsesyjnie kocha money plans. Wierzy, że przynoszą szczęście. Taki duży plant, to dużo szczęścia. Ale… zawsze było mu szkoda i czasu (nie dacie wiary jak trudno jest znaleźć taki duży money plant) i pieniędzy (nadal uważam, że to kosmos, że za kwiatki tyle się płaci).
Ten kwiatek to kwintesencja uważności.
Nie musimy mieć dużo pieniędzy.
Musimy mieć umiejętność słuchania i słyszenia drugiej osoby.
Nie musimy mieć dużo pieniędzy.
Musimy uważać, że radość drugiej osoby jest naszą największą radością.
Nie musimy mieć dużo pieniędzy.
Musimy mieć dobre intencje. Lub znać wyniki badań.
9 odpowiedzi
Jakie to jest dobre!! Każdy absolutnie każdy powinien przeczytać ten tekst przed obdarowaniem bliskiej osoby. Zresztą obcej też. 🙂
Może powinnam zrobić taką check listę. Uważność – checked! Niespodzianka – checked! Ściskam Cię!
Tekst super. Ja nie lubię, gdy mój narzeczony mówi: wiem, że podobały Ci się te kolczyki, zamów sobie ode mnie. Lub nawet: kup sobie coś ode mnie, co chcesz. To ostatnie znaczy, że nie jest uważny, a wiele razy mówię, czy pokazuje co mi się podoba czy o czym marzę. A to zamów sobie ode mnie to po prostu lenistwo? W każdym razie takie prezenty, choć cieszą, bo w końcu dostałam to, co chciałam. To jednak brakuje im tego elementu tajemnicy, niespodzianki, staranności przy wybieraniu czy pakowaniu samego prezentu. Koleżanki dziwia się, że nie jestem szczęśliwa, z faktu „ogarniania” samej sobie prezentów. One wolałyby sto razy same kupić, niż ryzykować nietrafiony prezent. A ja wiem ze on ma dobry gust i stokroć bardziej podobałoby mi się gdyby mnie zaskoczył 😉 Ot, ilu ludzi, tyle gustów.
P. S. Sama uwielbiam robić prezenty i myślę, że jestem w tym naprawdę uważna 😉
Pozdrawiam 🙂
Asiu – ja się z Tobą całkowicie zgadzam – nie ma niespodzianki – nie ma prezentu dla mnie. Bo jesteśmy dorosłymi osobami. Mamy pieniądze, więc nie chodzi o rzecz – chodzi o uważność i o czas. Super, że umiesz i lubisz robić prezenty – to prawdziwy skarb mieć Ciebie za narzeczoną i przyjaciółkę 🙂
No tak, dawanie, robienie prezentów to nic prostego. Gdy miałam jeszcze męża dostawałam od niego biżuterię, raczej miał słaby gust i wtedy jej nie nosiłam, ale zachowałam. Po latach zaczęłam nosić, nie dlatego ze spodobała mi się od nowa ale sama nie wiem dlaczego, tak po prostu zakładam. Gdy niedawno się widzieliśmy akurat miałam coś z tych prezentów i chyba było mu miło bo zerkał co mam na palcu i w uszach, usmiechnàł się. 🙂
Sylwia :), to mega zabawne, że potem jak już to nie był mąż – spojrzałaś łaskawym okiem 🙂 Na pewno zrobiło mu się mega miło
Awww, dziękuję, Twoje wspomnienie to najlepszy prezent, jaki mogłem dostać 🙂 Oraz: dopisz mnie do listy tych, którzy lubią dostawać pieniądze (i dawać pieniądze, jeśli ktoś chce je dostać). Badania pokazują, że pieniądze są najlepszym prezentem, bo… nietrafiony prezent daje zero satysfakcji a sprzedawanie go (żeby za pieniądze kupić sobie to, czego się naprawdę chce) zabiera mu około 30% wartości. Więc lepiej dać kasę i niech sobie ktoś sam kupi to, o czym marzy.
Wiem, uważasz inaczej 😉
Oczywiście, że uważam inaczej! Prezenty które dostaję od Ciebie są zawsze warte duuuuzo więcej niż money can buy!
Ale tu nie chodzi o to, co uważam – ale o to, że badania pokazują, że prezenty finansowe nie budują relacji! I absolutnie nie spotkałam się z badaniami które mówią, że pieniądze, to najlepszy prezent – badania (przynajmniej od psychologów) pokazują, że nie ma jednego najlepszego prezentu (chociaż ja uważam, że buty, torebki, biżuteria – powinny cieszyć każdego, ale… nawet ja czasami się mylę)
Poza tym, zależy co przyjmiemy za cel prezentu – badania pokazują, że prezenty finansowe nie buduj relacji i nie dają emocji, a więc są tylko RZEECZA> nie mają żadnej wartości dodanej.
Więc to, że odsprzedawany prezent traci na wartości – jest obawiam się marnym argumentem na to, że pieniądze to dobry prezent.
Ale jak Cię znam – Ty pewnie się ze mną nie zgadzasz i patrzysz na inne badania niż ja :)))
I oczywiście będę pamiętała, że jednak jest coś, co lubisz dostawać w prezencie
No ja też uważam inaczej. Dawanie pieniędzy doprowadziłoby nas do takiej oto sytuacji: przy stosownej okazji wymieniamy maile – ile kto komu – i ktoś ogarnięty excellowo wylicza różnice – po co robić przelewy nadmiarowo, skoro można tylko saldo uregulować? W prezentach chyba jednak najbardziej magiczne jest to, że ktoś nas zna, wie, czego potrzebujemy, o czym marzymy.. A jeśli nie wie, to wkłada wysiłek w to, by się dowiedzieć.. ??
No może przy znacznej różnicy wieku lepiej faktycznie dać kasę, bo można kompletnie przestrzelić i zero satysfakcji to mało powiedziane;-)).