fbpx

Najtańszy sposób, żeby dziecko rozwijało się zdrowe i szczęśliwe

4 min czytania
udostępnij:
FacebookTwitterEmailPinterestShare

Podsumowanie:

Niemowlęta mogą przetrwać bez nowych, wymyślnych butelek, drogich, muślinowych kocyków, zabawek "stworzonych" przez psychologów i neurologów, a nawet bez bambusowych pieluszek i organicznych kremów. Jest jednak jedna rzecz, której każde dziecko potrzebuje (i jest ona darmowa!) – DOTYK.
Reading Time: 4 minutes

Ciąża była czasem mojej największej paniki. Jak to wszystko ogarnąć? Czy na pewno dam radę? Czy wystarczy 10 pieluch tetrowych, według tego, co jest napisane na blogu X, czy lepiej kupić 20, tak jak mówi autor bloga Y?  W pewnym momencie mój lekarz powiedział: „Koniec z tym czytaniem. Masz zakaz wchodzenia na jakiekolwiek blogi parentingowe. Najlepiej żebyś w ogóle nie wchodziła do internetu. Potraktuj to jako zalecenie na receptę!”.

Miałam obsesję na punkcie tego, co kupić dla dziecka, co jest wystarczająco dobre, czy powinnam kupić to, czy tamto, co jest najlepszej jakości i jakie rzeczy będą najlepsze dla mojego małego szczęścia.

Pewnego dnia spotkałam Olgę Kozierowską. Moja kochana i mądra przyjaciółka jest matką trójki dzieci i moją wielką bohaterką – za to, że nie robi wokół tego afery. I wiem, że nie robi nie tylko z poziomu deklaracji – ale jako że często mnie dokarmia – miałam kilkakrotnie okazję być w jej domu i patrzeć na to, jak czule i mądrze zarządza całą gromadką. Olga dała mi taką samą receptę: „Co Ty z tą obsesją „co kupić”? Bazę kupić! Te wszystkie gadżety nie sprawią, że ​​Twoje dziecko będzie zdrowe i szczęśliwe. Twój lęk, że coś przegapisz i czegoś nie kupisz, nikogo nie uszczęśliwia ani Ciebie, ani Twojego dziecka. Wyluzuj już”. 

Teraz, gdy już mam mojego małego szkraba, jestem też po przeczytaniu miliona akademickich podręczników z psychologii dziecka, wywiadów z psychologami dziecięcymi i pediatrami, chcę napisać o jednej rzeczy, która jest w stanie uszczęśliwić Twoje małe szczęście. 

Niemowlęta mogą przetrwać bez wymyślnych nowych butelek, drogich muślinowych kocyków, zabawek „wymyślonych” przez psychologów i neurologów, nawet bez bambusowych pieluszek i organicznych kremów, ale jest jedna rzecz, której każde dziecko potrzebuje (i w dodatku jest darmowa) – to DOTYK.

Dotyk ma krótko i długoterminowe korzyści rozwojowe, dlatego pozytywny i delikatny jest ważny od urodzenia. Naukowcy odkryli, że bezpośredni kontakt dziecka z rodzicami (z rodzicami, nie tylko z matką!), może przyspieszyć jego rozwój emocjonalny i motoryczny. 

Dotyk zmniejsza lęk i zapewnia ulgę w bólu, a jak pokazują najnowsze badania, w okresie niemowlęcym wspomaga rozwój mózgu. Dotyk uspokaja noworodki: mniej płaczą i śpią lepiej, co właśnie wpływa na lepszy rozwój mózgu. Jest to szczególnie ważne w przypadku wcześniaków. Im częściej doświadczają opiekuńczego dotyku (karmienie piersią, bezpośredni kontakt i pocałunki), tym większa jest reakcja mózgu na dotyk. Masowanie wcześniaków przez 20 minut dziennie pomaga im lepiej przybierać na wadze (co jest kluczowe w pierwszych miesiącach).

Niektórzy rodzice boją się, że dziecko stanie się rozpieszczone przez ciągłe noszenie i całowanie – ALE – choć zbytnie przywiązanie dziecka może nieść za sobą konsekwencje, to nie będą one tak poważne jak szkoda wyrządzona, gdy tego dotyku i pocałunków nie otrzyma wystarczająco dużo. Nie ma czegoś takiego jak zbyt dużo dotyku i czułości – całuj, tul, przytulaj, masuj malucha tak często, jak tylko możesz.

W czasie niemowlęctwa NIE MOŻESZ rozpieścić dziecko za dużą ilością przytulania czy całowania – im więcej, tym lepiej. 

Dzieci, którym zabrakło dotyku lub miały go niewystarczająco, wykazują wyższy poziom hormonu stresu i kortyzolu oraz niższy oksytocyny i wazopresyny (hormonów emocji i więzi społecznych), nawet w dorosłym życiu.

Dlatego w niektórych krajach są wolontariusze, którzy przyjeżdżają do szpitali i sierocińców, aby przytulać i nosić noworodki. Jak pokazują badania, jest to korzystne dla samego wolontariusza, bo przytulanie, całowanie czy nawet zwykłe patrzenie na małego człowieczka podwyższa poziom oksytocyny u dorosłego. Jeżeli masz zatem przyjaciela cierpiącego na jesienną depresję lub jakąkolwiek inną, pozwól mu potrzymać, powąchać, pocałować swój skarb – każdemu to dobrze zrobi. 

Znaczenie dotyku nie zawsze było oczywiste. Przez długi czas ludzie uważali, że wszystkie dzieci potrzebują wyłącznie jedzenia i bezpiecznego środowiska. W latach pięćdziesiątych, behawioryści i psychoanalitycy uważali, że dzieci przywiązują się do matek, ponieważ te dostarczają im pokarm. Czyli, inaczej mówiąc, sprowadzali matki do fabryki mlecznej.

Inny psycholog stwierdził: bzdura! I zaczął jako pierwszy  mówić o znaczeniu pocieszenia, towarzystwa i miłości jako elementów kluczowych dla zdrowego i szczęśliwego rozwoju maleństwa.

Tenże psycholog, żeby go nie potraktowali jak wariata, zaaranżował eksperyment, gdzie małe małpki zostały oddzielone od biologicznych matek. W zamian przydzielono im matki zastępcze:

1. Pierwszą wykonano z drutu i drewna,

2. Drugą pokryto miękką szmatką.

Nawet gdy matka zrobiona z drutu miała przewagę, gdyż wyposażono ją w butelkę z mlekiem do karmienia – dzieci  małpki spędzały więcej czasu z matką zrobioną z miękkiej tkaniny. Jadły posiłek od matki drucianej i natychmiast biegły do miękkiej „matki”, żeby się poprzytulać.

Inną zaskakującą rzeczą było to, że druciana matka była lepsza niż brak jakiejkolwiek matki. 

Bez zastępczej jakiejkolwiek matki małpki były „sparaliżowane strachem, zwijały się w kulkę, ssąc kciuki”, rzucały się na podłogę i kołysały w przód i w tył. 

Wiele dzieci małpek zapłaciło wysoką cenę za to, aby ludzie uwierzyli, że matka to nie tylko dojna krowa.
Małe małpki, które nigdy nie miały płóciennej matki, z którą mogłyby się przytulać, wolniej się rozwijały, a wiele z nich zmarło. 

W ten sposób udowodniono, jak ważny jest matczyny dotyk w rozwoju niemowlęcia. Eksperyment ten pokazał również, że ustanowienie więzi między dzieckiem a matką nie zależy wyłącznie od zaspokajania potrzeb fizjologicznych (ciepła, bezpieczeństwa, jedzenia), ale także od zaspokajania potrzeb emocjonalnych (akceptacji, miłości, przywiązania).

P.S. Eksperymenty Harlowa z małpami znajdują się w „pierwszej dziesiątce” eksperymentów psychologicznych, których nigdy nie będzie już można powtórzyć ze względów etycznych. Jednakże rozpoczął on badania nad znaczeniem rodziców nie tylko jako dostawców żywności, lecz także dawców miłości. Więc dotykaj swoje dziecko tak często, jak to możliwe!

Jeśli chcesz przeczytać więcej tekstów o psychologii dzieci, zapraszam na mój Instagram: psychomama_julia.

FacebookTwitterEmailPinterestShare
Jeśli ten tekst był dla Ciebie wartościowy – podziel się nim – może akurat ktoś go potrzebuje. #onetribe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER